To niby nic, ale dla Golloba, który po operacji odżywiał się tzw. papką medyczną, to z pewnością bardzo istotne. Tuż po operacji na nowo musiał nauczyć się przełykać, co było efektem intubacji (umieszczenia plastikowej rurki w tchawicy) podczas i po operacji. Teraz mistrz je już normalnie. Choć wciąż jego układ pokarmowy w wyniku odniesionych obrażeń nie działa tak, jak powinien, Gollob samodzielnie już je i pije. Jak się dowiedzieliśmy, skosztował między innymi jajecznicy i kotleta z piersi kurczaka. Był szczęśliwy, że wreszcie może zjeść coś normalnego.
Co ważne, Gollob nie jest wciąż zamknięty w czterech ścianach szpitalnej sali. - Miał już tego dość, więc zaczął z pomocą rehabilitantów "wychodzić", a właściwie wyjeżdżać na spacery - mówi "Super Expressowi" dr Cezary Rybacki, prywatnie przyjaciel Golloba.
Mistrz odpoczywa na świeżym powietrzu (siedząc na wózku inwalidzkim) na terenie szpitala. Zawsze pomaga mu dwóch rehabilitantów. Popołudniami prowadzi intensywne życie towarzyskie.
- Ciągle ktoś go odwiedza: rodzina, znajomi i przyjaciele. Czasem kilka osób dziennie. W wolnych chwilach czyta książki, gazety i ogląda telewizję - opowiada Rybacki.
Po ostatnich dużych postępach w rehabilitacji, o których jako pierwsi informowaliśmy (Gollob odzyskał czucie do pasa), teraz o wyraźnej poprawie mówić nie można. Przynajmniej na razie. Gollob wciąż nie ma czucia w nogach, część narządów wewnętrznych nadal nie pracuje tak, jak powinna. Żużlowiec jednak walczy i wierzy, że odzyska pełną sprawność.
- Jak rozmawia ze mną, to twierdzi, że czuje się dobrze, choć ja wiem, że odczuwa jeszcze sporo dolegliwości. To twardziel. Nie narzeka. Ćwiczy, intensywnie się rehabilituje - tłumaczy dr Rybacki. - Dziennie poświęca na ćwiczenia nawet kilka godzin. Na oddziale rehabilitacji jest poddawany zabiegom fizykoterapii, hydroterapii i kinezyterapii.