Jules Bianchi jest pierwszym kierowcą Formuły 1 od 21 lat, który stracił życie po wypadku na torze. Mimo wciąż wprowadzanych norm bezpieczeństwa, Francuz nie miał szans w starciu z potężnym dźwigiem w momencie, w którego wpadł z prędkością 126 km/h. W raporcie sporządzonym przez Międzynarodową Federację Samochodową (FIA) uznano więc, że jedynym winnym tragedii był sam poszkodowany.
Nie żyje Jules Bianchi
25-latek walczył przez ostatnich dziewięć miesięcy o życie w szpitalu w Nicei. W ostatnich dniach nawet najbliżsi stracili już nadzieje na szczęśliwy koniec. - Lekarze wspominali, że najważniejsze jest pierwsze sześć miesięcy rehabilitacji. Gdy stan do tego momentu się nie poprawi, szansa na wyzdrowienie jest już zdecydowanie mniejsza - wspominał w wywiadzie ojciec sportowca Phillippe Bianchi.
Jules Bianchi od dwóch lat reprezentował barwy teamu Marussia. Zdobył dla zespołu jedyne jak do tej pory punkty w klasyfikacji kierowców.