To był mecz godny wielkiego finału żużlowej Ekstraligi! Nie brakowało emocji i wspaniałego speedwaya. W pierwszym meczu w Lesznie gospodarze wygrali wysoko, 49:41, co stawiało ich w roli faworytów do złota. Jednak zawodnicy z Wrocławia ani myśleli odpuścić walkę o mistrzostwo Polski.
- W sobotę i niedzielę mega ważne wyścigi, szczególnie ten historyczny dla mnie, o drużynowe MP z Betardem. Mam nadzieję, że zaplanowaliście żużlowy weekend - ja robię wszystko, żeby rakieta odpaliła jak najmocniej. Wierzcie mi, że jesteśmy mega zdeterminowani, żeby wyrwać to złoto – twierdził przed tym spotkaniem Maciej Janowski, największa gwiazda wrocławskiej Sparty.
Żużlowcy ze stolicy Dolnego Śląska potwierdzili mistrzowskie aspiracje bardzo szybko – już po trzecim biegu w dwumeczu był remis! W trakcie meczu zawodnicy z Leszna przebudzili się i w dwumeczu wyszli nawet na prowadzenie, ale gospodarze jechali bardzo twardo. Błyszczał przede wszystkim Maksym Drabik, który 14 dni po operacji złamanego obojczyka był znów w wielkiej formie. Pobił nawet rekord toru (60,99 s)!
Przed biegami nominowanymi wynik brzmiał 84:84, więc wszystko było możliwe. W biegu 14. podwójne zwycięstwo uzyskała Unia (5:1) i przed ostatnim biegiem była już o krok od tytułu. W dwumeczu było 85:89. Ostatni bieg goście wygrali 5:1 i to oni zabrali puchar i złote medale do Leszna.
