Umowa między władzami obu torów zakłada, że organizują one wyścig o
Grand Prix Niemiec na zmianę. Ostatni pojedynek kierowców odbył się w
miniony weekend na Nurburgringu, więc w przyszłym roku powinni oni
gościć na drugim z torów. Tymczasem zarządzający Hockenheimringiem
zapowiedzieli, że nie mają zapewnionych wystarczających środków, by
przyjąć zawodników. Premier Badenii-Wirtembergii, Gunther Oettinger
miał rozmawiać o problemach finansowych z dyrektorem Formuły 1, Berniem
Ecclestonem, ale spotkanie zostało odwołane przez kontrowersje związane
z wypowiedziami tego ostatniego na temat Adolfa Hitlera.
Niemieccy kibice liczą, że w razie braku możliwości rozwiązania
kłopotów w Hockenheim, organizację wyścigu przejmie drugi z torów. Jednak póki co szefowie Nurburgringu wykluczają taką możliwość.
- Mogę
zapewnić, że w przyszłym sezonie nie planujemy tutaj rywalizacji o
Grand Prix Niemiec. Kierowców gościć zamiar mamy dopiero w 2011 roku -
wyjaśnił dyrektor zarządzający, Walter Kafitz. - Można się nad tym
zastanowić, jeśli obniżona zostanie opłata za organizację wyścigu, ale
to leży to w gestii szefa Formuły 1 - dodał.
Kafitz ma nadzieję, że pomimo problemów w kalendarzu na 2010 rok uda się
jednak utrzymać rywalizację w Niemczech. - Nie wyobrażam sobie, żeby
jej nie było. Ale jestem optymistą i jestem przekonany, że znajdzie się
rozwiązanie - zakończył.