Sidorenko

i

Autor: JACEK PIĄTEK Sidorenko

Aleksandra Sidorenko urodziła synka i wraca do ringu [GALERIA]

2019-10-16 12:12

W sobotę w Łomiankach po ponad dwuletniej przerwie do ringu wróci Aleksandra „Sasza" Sidorenko (33 l., 7-0, 1 k.o.). Pochodząca z Ukrainy, a reprezentująca Polskę pięściarka musiała zawiesić karierę w związku z narodzinami synka. - Narodziny dziecka dały mi nową motywację i chęć do jeszcze cięższej pracy - powiedziała nam piękna zawodniczka, która zmierzy się z doświadczoną Argentynką Mayrą Alejandrą Gomez (31 l., 18-9, 4 k.o.).

"Super Express": - Przed powrotem do ringu masz więcej obaw czy odczuwasz wyłącznie ekscytację?

Aleksandra Sidorenko: - Odpoczęłam, zregenerowałam się, zyskałam nową motywację. Czuję, że mam więcej chęci i energii niż wcześniej. Synek urodził się 2 stycznia i ma na imię Kola. To skrót od imienia mojego taty Nikolaja, który zawsze wspiera mnie w trakcie przygotowań i pojedynków. Myślę o odzyskaniu pasa mistrzyni Europy, a potem chcę malutkimi kroczkami iść w stronę mistrzostwa świata. 

- Kiedyś po narodzinach córki Witalij Kliczko powiedział, że "ojcowie biją mocniej". W twoim przypadku będzie podobnie?

 - Teraz wszyscy zobaczą jak biją matki (śmiech)! Narodziny synka dobrze wpłynęły na moją psychikę i mam nadzieję, że przełożę ten spokój na poczynania ringowe.

 - Będziesz chciała jak najszybciej nadrobić dwuletnią przerwę i jak najczęściej boksować?

 - Tak, jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli i wygram w sobotę to chcę szybko wrócić do ringu. Chciałabym, żeby po ewentualnym zwycięstwie, kolejny pojedynek był już o pas mistrzyni Europy w wadze lekkiej, który miałam ostatnio.

- Co wiesz o rywalce?

 - Jak na powrót po takiej przerwie, to bardzo dobra rywalka. Ma charakter, zadaje ciosy z różnych płaszczyzn, ma mocne ciosy  sierpowe, haki i szybkie proste. Potrafi wywierać pressing, ale dobrze boksuje też z kontry. Dwa razy walczyła o mistrzostwo świata, jest bardzo doświadczona. Jestem jednak przygotowana na wszystko.

 - Wprowadzisz dużo zmian do swojego boksu?

 - Niech to pozostanie tajemnicą. Robię wszystko, by ta walka nie wyglądała gorzej od poprzednich. Chciałabym, żeby w ringu było mniej chaosu i więcej dokładnych ciosów. Gdyby udało mi się wygrać przed czasem, byłoby wspaniale.

 - Z kim sparowałaś?

 - Miała różnych sparingpartnerów, głównie pomagali mi zawodnicy, oraz trenerzy z naszego klubu Łomiankach. Jednym ze sparingpartnerów był... mój mąż Jacek. Na co dzień jest fotografem, ale po pracy trenuje boks i muszę powiedzieć, że świetnie mu idzie. Ciężko wyczuć go w ringu, zmienia trajektorię ciosu w momencie jego wyprowadzania. Bardzo mi pomógł w przygotowaniach.

- Te były utrudnione, bo w pewnym momencie straciłaś prawie wszystkich sponsorów...

 - Tak, to nie był łatwy okres. Po ostatniej mojej walce w firmach, które mnie wspierały doszło do zmian właścicielskich, po których większość sponsorów zdecydowała się wycofać z pomocy dla mnie. To nie miało nic wspólnego z moją ciążą, ale nie ukrywam że było ciężko. Sparingartnerzy, trener, suplementacja... to wszystko kosztuje. Po jakimś czasie odezwały się do mnie dwie firmy, które bardzo mi pomogły. Zawsze będę im wdzięczna za to, że wyciągnęły do mnie pomocną dłoń.

 - 8 października skończyłaś 33 lata. Zwycięstwo w sobotę będzie najpiękniejszym prezentem?

 - Najlepszym prezentem był synek, a wygrana może być dodatkiem do udanego dla mnie roku. Nie wiedziałam jak to będzie po narodzinach dziecka, czy zmieni mi się podejście do sportu czy będę jeszcze tak zdeterminowana? Okazało się, że motywacji jest jeszcze więcej i nie mogę się doczekać soboty!

Najnowsze