Sporty walki w Polsce to przez wiele lat przede wszystkim boks. Mieliśmy w historii mnóstwo wspaniałych pięściarzy, którzy zdobywali medale igrzysk olimpijskich, czy dzierżyli pasy mistrzowskie najważniejszych federacji. Od niedawna większą uwagę zwraca się na mieszane sztuki walki. Ale prawdziwym fenomenem stały się freak-fighty, które są na pograniczu show i sportu.
Wasilewski bezlitosny dla freak-fightów. Mówi o tym wprost
Niektórzy mają problem, aby nazwać to sportem, bo udział w takich walkach biorą przede wszystkim celebryci i influencerzy, którzy niekiedy nie mają nic wspólnego ze sportem. Jednak ich pojedynki biją rekordy popularności, a hale wyprzedają się w mgnieniu oka. Nie wszystkim się to podoba i w tym gronie znajduje się promotor Andrzej Wasilewski.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" podkreślił, że nie pojmuje fenomenu freak-fightów. - Zupełnie nie mogę tego zrozumieć. Myślę, że to jest fenomen bardziej regionalny, polski. Nie słyszałem, żeby w Niemczech, w Stanach Zjednoczonych tego typu imprezy napędzane wulgarnością i agresją miały miejsce i budziły takie emocje - powiedział dobitnie Wasilewski.
- Zwolennicy tych bójek twierdzą, że w Stanach jest ta wolna amerykanka i tak dalej. Ale tam wszyscy wiedzą, że to jest udawane, reżyserowane - dodał. - Nie mogę tego pojąć. To jest chyba ułomność naszej kultury, naszych emocji, bo naprawdę poza Polską, no może jeszcze w Rosji, nie słyszałem o takich eventach - podsumował Wasilewski.