Polak od pierwszego gongu rzucił się na noszącego przydomek "Wielka Stopa" rywala, zasypując Argentyńczyka gradem ciosów. W 2. rundzie Basile dwa razy był na deskach. W trzeciej - raz. W kolejnym starciu znów osunął się na ring po dwóch lewych sierpowych, a kiedy sędzia doliczył do dziewięciu, rywal Polaka się poddał. Szpilka wygrał po raz jedenasty na zawodowych ringach, ale po walce nie tryskał humorem. - Jestem wkurzony i nawet nie chce mi się gadać - przywitał gorzko dziennikarzy. - Co było źle? Nie trafiałem czysto. Napalałem się na nokaut. Myślałem, że wyjdę i urwę mu głowę jednym ciosem, a wyglądało to idiotycznie - kajał się urodzony z Wieliczce pięściarz.
Z postawy podopiecznego nie był zadowolony też trener Fiodor Łapin (45 l.). - Co ty jesteś, dziecko? - wrzeszczał na Szpilkę między rundami po jego chaotycznych atakach.
- Zawiodłem trenera i na to jestem najbardziej zły. Szkoleniowiec mówił, co mam robić, a ja myślałem "dobra, pierd..., robię swoje". Przed walką miałem wbić sobie do głowy, by nie zlekceważyć rywala, ale jak widziałem, jaki jest wolny, to się nie dało - mówił smutny "Szpila".
Po wygranej z Basile Szpilka zdobył pierwsze w karierze pasy wagi ciężkiej - WBC Baltic Silver i WBC Youth. - To tylko dodatek. Moim celem jest mistrzostwo świata, ale jak pokazała ta walka, przede mną jeszcze masa pracy. Mam nadzieję, że to będzie dobra lekcja pokory. Trzeba przyjąć to na klatę i dalej zapieprzać - zakończył "Szpila".