W styczniu ubiegłego roku Artur Szpilka został ciężko znokautowany przez Deontaya Wildera. Od tego czasu pięściarz znad Wisły nie pojawił się w ringu. Mimo tego, że od sierpnia ubiegłego roku ciężko trenuje, to nie znalazł przeciwnika. W lipcu miał wrócić na arenę, by skrzyżować rękawice z Dominickiem Breazeale'em. W rozmowie z portalem polsatsport.pl "Szpila" zdradził jednak, że do walki nie dojdzie. Odrzucił także propozycję starcia z Adamem Kownackim.
Przygotowania do walki, której wciąż nie ma kosztowały zawodnika z Wieliczki nie tylko mnóstwo czasu, lecz również pieniędzy. Artur Szpilka postanowił, że skorzysta z pomocy najlepszych fachowców. Na razie jednak na niewiele się to zdaje. - Przez ten czas wydałem, czekając na walkę, która mi coś da jako sportowcowi, ponad 90 tysięcy dolarów. Odżywianie, najlepsi trenerzy, którzy pracowali między innymi z Andre Wardem czy Andrzejem Fonfarą - podkreślił "Szpila".