Artur Szpilka od początku kontrolował przebieg pojedynku z Manuelem Quezadą. Przez pierwsze dwie minuty trafiał Amerykanina lekkimi prostymi, ale gdy wreszcie poszedł za ciosem, to obijał niemiłosiernie swojego rywala.
Michael Buffer zarobił pół miliarda dolarów za ringowe grzmoty [ROZMOWA SUPER EXPRESSU]
W drugiej i trzeciej odsłonie walki "Szpila" już nawet nie myślał o jakimkolwiek szachowaniu przeciwnika. Ruszył niesamowicie mocno na Quezadę, który nie stanowił dla niego żadnego zagrożenia. Pięściarz z Wieliczki bez przerwy atakował skulonego za podwójną gardą rywala. Do czwartej rundy już nie doszło, ponieważ Amerykanin się poddał.
"American Dream" Szpilki trwa więc w najlepsze. W Chicago walczył po raz drugi od momentu związania się z trenerem Ronnie'em Shieldsem. Wciąż jednak nie stanął naprzeciw groźnego rywala, bo Quezada do takich już się nie zalicza.