Artur Szpilka: Zostanę mistrzem świata jak Tyson WYWIAD

2011-04-29 13:30

Eksperci są zgodni: ten chłopak to jeden z największych talentów w polskim boksie. Artur Szpilka (22 l.) przez ostatnie półtora roku nie boksował, tylko odbywał karę 18 miesięcy pozbawienia wolności za pobicie. Teraz wyszedł i zapowiada, że pójdzie w ślady Mike'a Tysona, Bernarda Hopkinsa i Muhammada Alego, którzy po wyjściu zza krat zostali mistrzami świata.

"Super Express": - Jak było w więzieniu?

Artur Szpilka: - Dało się przeżyć. To było trochę jak kolonia, tylko bez wychodzenia...

- Bałeś się?

- Tylko głupi się nie boi, ale tak naprawdę ciężko było tylko pierwszego dnia. Później było spokojnie, śmichy-chichy, wygłupy. Nie miałem żadnych problemów. Przy okazji nauczyłem się grać w szachy, to świetna gra. Wygrywałem, bo jestem ambitny. W więzieniu przeczytałem też swoją pierwszą w życiu książkę. W szkole nigdy nie czytałem, zawsze korzystałem ze ściąg i opracowań. Za kratami z nudów sięgnąłem najpierw po "Potop", potem byli "Krzyżacy", "Pan Wołodyjowski", wszystkie książki Dana Browna i wiele innych. Książki są świetne, dużo lepsze od filmów!

- Co było najtrudniejsze podczas pobytu w więzieniu?

- Brak przyjaciół i rodziny. Oni zawsze byli dla mnie najważniejsi. Moje zasady to: Bóg, honor i rodzina. Dobrze, że były widzenia, to dawało mi dużo siły.

Przeczytaj koniecznie: Artur Szpilka o więzieniu: Fajnie było - zmądrzałem, uczyłem się angielskiego

- Na jednym z widzeń pojawił się nawet Andrzej Gołota. To było duże przeżycie?

- I tak, i nie. Pokłóciliśmy się, bo on chciał, żebym nie grypsował, a ja na to nie mogłem się zgodzić. Takie mam zasady. Ale to, że przyjechał, było bardzo miłe z jego strony.

- Pamiętasz moment aresztowania?

- To było w hotelu, po ceremonii ważenia. Dzień później miałem stoczyć walkę z Bartnikiem. Przyszli po mnie chyba w czternastu. Chciałem uciekać, ale nie było dokąd...

- Wtedy ważyłeś 90 kilo, teraz ponad 120. Tak dobrze karmią w więzieniu?

- Nie, dają paskudne żarcie. Ale ja sam sobie robiłem jedzenie, 6-7 posiłków dziennie. Rano płatki, potem wędzoną makrelę, obiad, makaron z białym serem, muesli i znowu biały ser. No i trenowałem, ile tylko się dało!

- Ale tarnowskie więzienie to zakład o zaostrzonym rygorze, nie ma w nim siłowni...

- Ale to nie był problem. Zrobiłem sobie ciężary: nalewałem wody do butelek, do toreb foliowych i ćwiczyłem jak hantlami. Podciągałem się, robiłem pompki, podnosiłem koleżkę, który ważył ponad 100 kilo. No i biegałem codziennie po spacerniaku, aż mi się w głowie kręciło.

- Treningi bokserskie też robiłeś?

- Pewnie! Składaliśmy łóżka i mieliśmy ring w celi. Robiłem walkę z cieniem i technikę bokserską. No i uczyłem kumpli boksować. Jeden z nich ma naprawdę duży talent...

- A co z twoim talentem? Zmarnowałeś prawie 2 lata..

- Bzdura! Pobyt za kratami mnie wzmocnił. Teraz dokładnie wiem, czego chcę. Koniec z chuliganieniem na meczach Wisły, koniec wygłupów. Kariera jest najważniejsza i zamierzam się jej całkowicie poświęcić.

- Mike Tyson zdobył mistrzostwo świata w trzeciej walce po wyjściu z więzienia...

- Tyson nie był jedyny. Bernard Hopkins i Muhammad Ali także zostali mistrzami po wyjściu zza krat. Szpilka będzie następny! Pas czempiona jest moim celem i nie poddam się, dopóki tego nie osiągnę.

Dzień Szpilki w więzieniu

6.00 pobudka i apel
7.00 śniadanie
7.30 drzemka (1,5 godz.)
10.00 czytanie (1 godz.)
11.00 gra w szachy (2 godz.)
13.00 telewizja
14.00 bieganie po spacerniaku (1 godz.)
15.00 obiad
16.00 trening (2 godz.)
18.00 podwieczorek
19.00 "Fakty" w TVN
20.00 kolacja
20.30 telewizja
23.00 spanie

Najnowsze