Walka Wacha z Szpilką była bardzo zacięta. Podczas dziesieciorundowej walki obaj zadali bardzo duzo ciosów. Kibice w nowej hali w Gliwicach najwięcej emocji przeżyli pod koniec 10 rundy. Wtedy bijący coraz mocniej Wach posłał na deski rywala. Szpilka z trudem wstał i ledwie wytrzymał do końcowego gongu, który przyjął z dużą ulgą. Widzowie czekali na końcowy werdykt, który jak się okazało wzbudził wiele emocji.
Dwóch sędziów punktowało 97-93 i 95-94 na korzyść Szpilki, ale trzeci arbiter wskazał 97-93 dla Wacha. Werdykt został wygwizdany, a na trybunach doszło do wielkiej awantury. Była bijatyka, rzucanie krzesłami i wszystkim co było pod ręką. Sytuacja na trybunach tak wpłynęła na bokserów i organizatorów, że Szpilka nie udzielił wywiadu po walce.
- Nie no, co tam się wydarzyło. Ja też w nerwach, nie pozwolę sobie żeby jakiś tam pedał coś tam mówił - powiedział w swoim stylu zwycięzca.
Więcej na ten temat miał do powiedzenia Mariusz Wach.
- W ringu u każdego były emocje, czy to u mnie, w narożniku, czy to u Artura. Tak samo kibice. Oni przyjechali, każdy oglądał ten pojedynek i sobie punktował po swojemu. Emocje wdały się pod sam koniec. Widziałem, że jakieś krzesełka latały. Ale one chyba ze styropianu były? - zażartował.
Co prawda pięściarz z Wieliczki wygrał, ale wiele wskazuje, że szybko może dojść do rewanżu. Bowiem końcowy werdykt długo jeszcze będzie komentowany.