Przemysław Zyśk

i

Autor: fot. Tomasz Radzik/Super Express Przemysław Zyśk

Boksuje i montuje. "Z samego sportu nie mógłbym utrzymać siebie i rodziny"

2021-04-01 12:42

Na zawodowych ringach jest niepokonany, ale boks łączy z pracą montera telewizji kablowej. Pracę zaczyna o 9 rano, kończy o 22, a w międzyczasie przyjeżdża do gymu KnockOut Promotions i trenuje dwa razy dziennie. Przemysław Zyśk, bo to o nim mowa, kolejną walką stoczy 10 kwietnia na gali GIA Boxing Promotions "Challenger's Boxing Night".

Rywalem "Ostrołęckiego Tarana" w Warszawie będzie Argentyńczyk Jose Luis Castillo. Zyśk, podobnie jak przed pozostałymi pojedynkami, nie może się skupić wyłącznie na treningach. By utrzymać siebie i rodzinę musi pracować. Jest monterem telewizji kablowej.

Z Zyśkiem spędziliśmy całą środę. Pracę zaczął o 9.00 i przed pierwszym treningiem odwiedził dwóch klientów. O 10.30 pojawił się na warszawskich Bielanach, gdzie zaliczył 6 rund sparingu z Maciejem Sulęckim. Szybki prysznic i powrót do rzeczywistości. Kolejne godziny w pracy i kolejni klienci. Tym razem było ich pięciu.

Oficjalnie: kolejna wielka walka przed Sulęckim! Starcie o tytuł o krok?!

Przemysław Zyśk w pracy

i

Autor: fot. Tomasz Radzik/Super Express Przemysław Zyśk w pracy

O 17.30 Zyśk ponownie był w gymie. Tym razem nie boks, a siłownia pod okiem Przemysława Kantorowskiego. Mocny wycisk. Wiele osób po takim treningu wróciłoby do domu i zaległo na kanapie. Nie on. Kolejny szybki prysznic i znów praca. Czterech klientów. W domu był po 22.

W ciągłym ruchu, tak naprawdę bez chwili na odpoczynek z dwoma wymagającymi treningami po drodze, jest ponad dwanaście godzin. Ale Zyśk nie narzeka.

- Czy ciężko pogodzić pracę z boksem? Pewnie, ale jak się tylko chce, to wszystko jest do zrobienia. Powiem więcej - tak się do tego przyzwyczaiłem, że ciężko byłoby mi to zmienić. Z samego boksu nie mógłbym utrzymać siebie i rodziny. Kredyt, rachunki, jedzenie, paliwo, samochód. Wszystko przecież kosztuje. Może kiedyś, jak dojdę do bardziej kasowych pojedynków, będzie prościej i będę mógł zająć się tylko sportem - powiedział nam Zyśk.

Pije whiskey oraz 12 piw dziennie i tak wygląda?! Fury znów zszokował

Przemysław Zyśk podczas sparingu z Maciejem Sulęckim

i

Autor: fot. Tomasz Radzik/Super Express Przemysław Zyśk podczas sparingu z Maciejem Sulęckim

Wydawać by się mogło, że praca montera telewizji kablowej nie niesie ze sobą większego ryzyka. Nic bardziej mylnego. Zyśk kilka dni temu trafił na SOR.

- Poraził mnie prąd, trwało to z dziesięć sekund. Aż klient z pokoju obok wbiegł, kopnął mnie w rękę i dopiero wtedy puściłem przewody. Aż przytomność straciłem. Pojechałem do szpitala i zrobiłem EKG. Kilka osób powiedziało mi, że różnie może być z sercem po tego typu historiach, więc wolałem to sprawdzić. Straszne uczucie, nikomu go nie życzę. Okazało się, że klient miał uszkodzoną instalację elektryczną. Dobrze, że skończyło się tylko na strachu. Kto wie, może teraz będę razić rywali prądem w ringu - żartuje Zyśk.

Kilka dni przed walką Zyśk bierze urlop, ale okres najcięższych treningów zawsze musi godzić z pracą. 10 kwietnia po raz piętnasty wyjdzie do ringu. Dotychczas jest niepokonany - z czternastu pojedynków cztery zakończył przed czasem. Po raz ostatni boksował w sierpniu zeszłego roku, pokonując na punkty w Suwałkach Fina Tomi Silvennoinena.

Różański po face to face ze Szpilką: Nie takie straszonka w życiu przeżyłem [WYWIAD]

Przemysław Zyśk na siłowni

i

Autor: fot. Tomasz Radzik/Super Express Przemysław Zyśk na siłowni

Teraz jego rywalem będzie wspomniany Castillo, ale Zyśk mierzy znacznie wyżej. W "normalnych" czasach zawsze mógł liczyć na wiernych kibiców, którzy na galach z jego udziałem zawsze żywiołowo go dopingowali. Jak sam przyznaje takie wsparcie napędza go. Czasami, aż za bardzo.

- Za wszelką cenę chcę udowodnić, że warto na moje walki przychodzić, ale czasami tracę przez to głowę. Kiedyś doszedłem do wniosku, że najlepsze walki daję wtedy, kiedy nikt mi nie przeszkadza, kiedy nie ma tłumów, kiedy się wyciszę i nie zajmuję niczym innym. Jestem skupiony, a kiedy są tłumy, to mnie to tak buduję, że prawie latać potrafię – coś pięknego, ale niebezpiecznego - kończy Zyśk.

KnockOut Boxing Night 14: "Magik" w akcji, dopełnienie trylogii i wartościowa wygrana Tryca [GALERIA]

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze