"Super Express" jako pierwszy rozmawiał z Byrdem.
- Naprawdę chcesz walczyć z Tomaszem Adamkiem? Możesz oberwać jak twój przyjaciel Steve Cunningham...
- Ja nie chcę walczyć z Adamkiem, ja o tym marzę! Steve jest dla mnie jak brat i walcząc z Adamkiem, pomściłbym jego przegraną.
- Walczyłeś już z Andrzejem Gołotą i zremisowałeś. Andrzej chce wrócić na ring po operacji łokcia....
- Jeśli czuje się na siłach, to niech wraca. Czasami ciało odmawia posłuszeństwa, a serce podszeptuje "walcz dalej". To trudna decyzja.
- Ciebie znokautował niedawno Powietkin. A wciąż chcesz walczyć...
- A niby dlaczego miałbym nie walczyć? Zmieniłem wagę, bo jestem za niski do ciężkiej. Byłem jak mały pies walczący z wielkimi pitbullami (śmiech). Kiedy byłem młodszy, kręciły mnie pojedynki z gigantami. Ale pojawiali się coraz więksi i więksi...
- Od zażywania anabolików?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Bo masz coś na sumieniu?
- (śmiech) Nie koksowałem się, jestem mikry. Jak bym wyglądał taki napakowany? Ale niektórzy prawdopodobne się koksują.
- Boks to wielkie pieniądze... Hopkins za walkę z Adamkiem miał dostać 4,5 miliona dolarów, Adamek - pół miliona...
- (śmiech) Chyba żartujesz - pół miliona?! Nie wierzę! Adamek jest mistrzem. Na jego miejscu też bym nie walczył za takie pieniądze. Powinien dostać co najmniej milion.
- Ciągle jesteś związany z Donem Kingiem?
- Nie wspominaj nawet jego imienia. Szkoda gadać.
- Nie narzekaj. Pamiętam że twoja żona zdradziła mi kiedyś w wywiadzie, że Don kupił ci auto.
- Kupił mi za pieniądze, które był mi winny. Teraz sam siebie reprezentuję, nie jestem już związany żadnym niewolniczym kontraktem. Kosztowało mnie to sporo zdrowia i energii, ale warto było. W końcu jestem wolny jak ptak (śmiech)