W środę gdańska policja zatrzymała Dariusza Michalczewskiego w jego domu. Funkcjonariuszy wezwała jego żona Barbara, a byłego boksera podejrzewano o przemoc fizyczną wobec małżonki oraz o posiadanie narkotyków. Dzień później prokuratura wszczęła dochodzenie w tej sprawie, a w piątek postawiła mu zarzuty.
- Mój klient usłyszał zarzuty związane ze sprawami domowymi, nie ma problemu narkotyków - powiedział Jacek Rochowicz, adwokat Dariusza Michalczewskiego. Popularny "Tiger" jest oskarżony o znieważenie oraz naruszenie nietykalności cielesnej wobec swojej żony. Za takie czyny grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku.
- Znieważenie dotyczyło używania wobec pokrzywdzonej słów powszechnie uznawanych za obelżywe, a naruszenie nietykalności dotyczy sytuacji uderzenia pokrzywdzonej. W tym przypadku mówimy o żonie podejrzanego - przyznała z kolei Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Były bokser nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Został wypuszczony z aresztu i nie podjęto wobec niego żadnych działań zapobiegawczych.
Podczas zatrzymania przy Michalczewskim znaleziono też biały proszek, a ekspertyzy wykazały, że jest to kokaina. Było jej jednak na tyle mało (0,07 grama), że prokuratura nie miała podstaw do postawienia mu zarzutów dotyczących posiadania narkotyków.