Dla Kosteckiego była to 34 walka, w której odniósł 33. zwycięstwo. Dawno jednak Kostecki nie wygrał w tak przekonujący sposób.
– Nauczyłem się medytować i jestem teraz innym człowiekiem. Wcześniej próbowałem każdemu rywalowi urwać głowę, teraz zszedłem z drzewa, ucywilizowałem się i zacząłem myśleć w ringu – zapewnia „Cygan”.
Przeczytaj koniecznie: Cygan górą
– Aż sam się dziwię, że tak spokojnie wyczekałem na odpowiedni moment. Pokonując Cichello, „Cygan” zdobył wakujący pas mało znanej federacji IBC.
– To taki pasek od spodni, jak mówi redaktor Kostyra. Ale przyda się, oddam go teściowi, bo mu coś ostatnio spodnie spadają z tyłka – śmieje się.
Trudno się dziwić, że Kosteckiemu dopisuje humor. Pas IBC nie ma wielkiego znaczenia w świecie boksu, ale dla Cygana jest kolejnym krokiem do wymarzonej walki o mistrzostwo świata którejś z prestiżowych federacji. Już teraz w rankingu WBC zajmuje wysokie czwarte miejsce.
– Jestem gotowy na coraz poważniejsze wyzwania. Każdy, kto zlekceważy Cygana, dostanie bolesną lekcję – mówi wprost.
W innych walkach rzeszowskiej gali Krzysztof Głowacki znokautował Pasiego w 3. rundzie, Łukasz Janik wygrał na punkty z Jaksim, Tomasz Hutkowski znokautował Nagy’ego w 2. rundzie, zaś Sławomir Ziemlewicz przegrał na punkty z Ukehem.