Dla Wildera KO to niemal chleb powszedni - już 35 razy posyłał rywali na deski. Ostatnią ofiarą Amerykanina został Artur Szpilka. Polak trzymał się do dziewiątej rundy, ruszył do przodu, ale nadział się na zabójczy ciows Wildera. padł na deski i długo nie dawał znaków życia. - Naprawdę myślałem, że umarł. Nie widziałem, by się poruszał czy oddychał – powiedział teraz amerykański bokser w rozmowie z jedną ze stacji radiowych. Zdradził też, że po walce śledził, co dzieje się z polskim bokserem. - Tego wieczora wszyscy zobaczyli, że boks to poważna sprawa, a nie żart. Wchodzisz do ringu, przyjmujesz ciosy, ryzykujesz życiem – dodał.
Szpilka - Wilder. Andrzej Wasilewski: Artur tylko zyskał na tej walce
Już po zakończeniu walki na ring wtargnął największy showman światowego boksu - Tyson Fury. - Takie show jest dobre dla promocji boksu, ale uważam też, że swoim pajacowaniem okazał brak szacunku dla mojego rywala i jego fanów. Miałem ochotę uderzyć Fury'ego, na szczęście szybko się opanowałem. Zawodowiec nie może sobie pozwalać na takie zachowanie – ocenił Wilder.