Zarówno pierwsze, jak i drugie starcie pomiędzy Powietkinem (36-3-1, 25 KO) a Whytem (28-2, 19 KO) przyniosło wiele emocji. Ich pierwsza konfrontacja miała jednak niezwykle zaskakujący przebieg – mimo że rosyjski bokser już dwukrotnie był liczony, to później zdołał wrócić do gry i potężnym podbródkowym znokautował Whyte’a w piątej rundzie.
POTWORNE sceny rozegrały się tuż przed Radwańską i Bońkiem. Krew lała się z każdej strony. Wszystko przez Szpilkę!
Na rewanż obu panom oraz kibicom przyszło sporo poczekać. Najpierw został on zaplanowany na 21 listopada 2020, ale wtedy Rosjanin zaraził się koronawirusem i nie mógł stanąć do walki. Kolejny termin wyznaczono na 6 marca, jednak wzrost zakażeń w Wielkiej Brytanii znów poskutkował przesunięciem starcia, do którego ostatecznie doszło 27 marca.
Whyte zapowiadał przed rewanżem, że będzie to jego najważniejsza walka w karierze. Brytyjczyk bardzo chciał udowodnić, że jest coraz lepszym pięściarzem i liczył na to, że odpłaci się Powietkinowi za poprzednią porażkę. I tak właśnie się stało.
Gromda 5 już wkrótce! Najtwardszy pięściarz w Polsce wraca do gry
Od pierwszej rundy to Whyte był stroną dominującą tego starcia. Rosjanin nie potrafił trafić swojego rywala, był zbyt wolny aby czymkolwiek go zaskoczyć. Z kolei Whyte trafiał Powietkina dużo częściej i przede wszystkim bardzo mocno. Decydująca okazała się czwarta runda starcia, w której Rosjanin został znokautowany po kolejnych ciosach rywala. Sędzia nie zdołał jednak dokończyć liczenia, bo zanim to zrobił, narożnik Powietkina rzucił ręcznik na matę, poddając starcie.
To zaś oznacza, że Dillian Whyte został właśnie tymczasowym mistrzem świata w wadze ciężkiej federacji WBC.