Paweł Oliver Nowaczyński

i

Autor: Super Express Paweł Oliver Nowaczyński

Dzięki boksowi chce się wyrwać z domu dziecka [WIDEO]

2020-08-31 16:07

Paweł Oliver Nowaczyński ma zaledwie 19 lat, ale już dużo w życiu przeszedł. Ojca z Konga właściwie nie zna, matka Polka popadła w alkoholizm, wychowuje się w domu dziecka. Liczy na to, że w bokserskim ringu zarobi pieniądze, które pozwolą mu na lepszy życie.

Andrzej Kostyra: Zostałeś zakwalifikowany do turnieju organizowanego przez Krystiana Każyszkę, w wadze cruiser. Zwycięzca zarobi 100 tysięcy złotych. W zgłoszeniu napisałeś, że "chcesz zdobyć główną nagrodę". Jak chcesz to zrobić, mając zaledwie siedem amatorskich walk, a możesz trafić przykładowo na olimpijczyka z Rio, wicemistrza Europy Igora Jakubowskiego. Porywasz się chyba z motyką na słońce.

Paweł Oliver Nowaczyński: Rzeczywiście może być trudno, ale chciałbym powojować, pokazać się. Ale główną motywacją jest wygranie tych pieniędzy.

Igor Jakubowski jak usłyszał, że będę z tobą rozmawiał, poprosił mnie "Powiedz temu chłopakowi, żeby przygotował sobie jakieś pieniądze na oranżadę, bo nie ma żadnych szans. Jak go dopadnę, to go zniszczę". Co odpowiesz Igorowi?

Zobaczymy. Ja postaram się dać z siebie wszystko, będę twardo trenował. Nie wiem, czy się uda, bo nie mam doświadczenia, jestem początkującym bokserem. Ale wierzę, że po solidnych treningach będzie bardzo dobrze. Umiejętności mam większe niż doświadczenie.

Gdzie trenujesz boks, jak długo?

Trenuję ponad dwa lata, w klubie Berej Boxing Lublin. Kiedyś trenerzy z tego klubu przyjechali do mojego domu dziecka, prowadzili treningi. Na początku zgłosiło się wiele osób, ale po ciężkich treningach zaczęli się wykruszać. W końcu trenerzy przestali przyjeżdżać, rozpadło się to wszystko. Ponad rok później, gdy zacząłem już chodzić do szkoły średniej, zgłosiłem się sam do trenerów którzy prowadzili zajęcia i wznowiłem treningi.

Twój największy sukces to chyba wicemistrzostwo Okręgu Lubelskiego. Nic imponującego...

Tak, nie miałem jeszcze okazji startować w poważnych turniejach. Ale trener wierzy we mnie, uważa że mogę powojować w tym turnieju do którego się zgłosiłem.

Twoim bohaterem i idolem, jak się dowiedziałem, jest Johny Tapia. Wspaniały bokser, trzykrotny mistrz świata, ale wiódł szalone życie. Zmarł bardzo młodo, mając zaledwie 45 lat. Zaskoczyłeś mnie tym wyborem.

Zainteresowała mnie historia jego życia, bo kariery ringowej nie śledziłem. Rzeczywiście wiódł szalone życie, dużo przeszedł, zmarła mu matka, ojciec znikł. Właściwie nie miał rodziców, miał trudno w życiu, toczył walki na ulicach. Ale potem został mistrzem świata.

CZARNOSKÓRY POLAK - WALCZY, by wydostać się z DOMU DZIECKA. Vlog Andrzeja Kostyry

Ty chyba masz podobno biografię, brakuje w niej tylko bokserskich sukcesów.

O ojcu wiem niewiele, a matka moja żyje, mam z nią kontakt.

Z tego co wiem, to urodziłeś się w Polsce. Mama Polka, ojciec z Konga.

Tak, ojca właściwie nie pamiętam, wiem tylko że studiował medycynę, opuścił nas gdy byłem niemowlęciem.

Masz z nim jakiś kontakt?

Nie.

Masz do niego żal, że cię zostawił?

Trochę tak. Ale niedawno dowiedziałem się od cioci, że był dobrym człowiekiem, dobrze się uczył, był pracowity, miły i gościnny. Niedawno pomyślałem, że mógłbym właściwie z nim nawiązać kontakt. Może nawet mógłby być dla mnie wzorem.

Mama chyba w pewnym momencie waszego życia załamała się, miała kłopoty z alkoholem i znalazłeś się z siostrą w domu dziecka.

Nie, siostra trafiła do rodziny zastępczej. Ja sam wylądowałem w domu dziecka w Lublinie, przy ulicy Pogodnej. To jedna z lepszych takich placówek w Polsce.

Nadal w tym domu jesteś?

Tak, mogłem wyjść po osiągnięciu 18 lat. Ale nie miałem dokąd się wyprowadzić, pomocy nie miałem. Muszę liczyć na siebie.

Twoje sportowe marzenie?

Pokazać się na tym turnieju u pana Każyszki i wydostać się z domu dziecka.

A potem zostać zawodowym bokserem?

Tak. To byłoby super.

To życzę ci powodzenie i sukcesów na ringach.

Najnowsze