Ewa Brodnicka wiedziała, że czeka ją największe wyzwanie w karierze. Walczyła z niepokonaną Mikaelą Mayer, na dodatek w Las Vegas. Była jednak dobrej myśli i nie sądziła, że koszmar rozpocznie się jeszcze przed pierwszym gongiem. Na ceremonii ważenia okazało się, że nie zmieściła się w limicie kategorii super piórkowej i straciła mistrzowski pas. Decydowały gramy...
Po tym ZDJĘCIU Ewy Brodnickiej ZANIEMÓWILIŚMY. Jeden SZCZEGÓŁ pokazuje, jakie to NIEWYGODNE
Brodnicka w rozmowie z serwisem sportowefakty.wp.pl opowiedziała o kulisach całej sytuacji. - W hotelu nie było tej wagi, której później używano podczas ceremonii ważenia. Była tylko waga kontrolna, która - jak się później okazało - wskazywała o 200 gramów mniej niż ta oficjalna. W związku z tym w hotelu byłam przekonana, że ten limit wypełniłam. Byłam spokojna, kiedy wsiadaliśmy do busa i jechaliśmy na ceremonię - powiedziała.
Kiedy okazało się, że "Kleo" nie wypełniła limitu, rozpoczęła się walka z czasem. Miała bowiem tylko godzinę, by osiągnąć odpowiednią wagę. Polka ścięła nawet włosy, by tak się stało, jednak ostatecznie zabrakło ok. 50 gramów.
Dariusz Michalczewski MIAŻDŻY współczesny boks
- Były ręczniki, specjalna kotara i stawałam na tej wadze kompletnie naga. Mówi się, że dziewczyny nie dadzą się oszpecić. Byłam nawet gotowa ogolić się tam na łyso, żeby tylko ten limit wypełnić. Ale nie pozwolono mi stanąć na wadze kolejny raz. Niestety, musiałam się po tym wszystkim pozbierać i zapomnieć o tej sytuacji - wspominała Brodnicka.
Dla Polki była to pierwsza porażka w zawodowej karierze. Wcześniej pięciokrotnie broniła pasa mistrzyni świata WBO w wadze super piórkowej. Pokonała Sarę Pucek, Nozipho Bell, Janeth Perez, Edith Soledad Matthysse i Djemillą Gontaruk.