"Super Express": - Obiecałaś, że przygotujesz coś niezwykłego na walkę o tytuł mistrzyni Europy. Co to takiego?
Ewa Brodnicka: - To specjalne paznokcie w kolorze czerwonym. Na palcu serdecznym prawej dłoni mam godło Polski. Jeżeli będzie trzeba, wydrapię zwycięstwo. Oprócz tego wystąpię w biało-czerwonym stroju, będzie bardzo patriotycznie. Przed walką zawsze robię paznokcie i chodzę do fryzjera, to mnie odstresowuje.
- Tym razem trenowałaś poza granicami Polski...
- Przez dwa tygodnie byłam w Niemczech, potem wróciłam do Polski przepakować walizki i poleciałam do Stanów. Przez tydzień wysoko w górach w Big Bear Lake (ponad 2000 m n.p.m.) odbywałam bardzo ciężkie treningi wydolnościowe, a potem przeniosłam się do Las Vegas na sparingi. Pomagała mi między innymi Ava Knight-Salicka, która ma polskie korzenie. Nie mówi w naszym języku, ale zamierza odwiedzić kraj swoich przodków.
- Czujesz się przygotowana lepiej niż kiedykolwiek?
- Nigdy nie lekceważę przeciwniczek i dlatego zawsze wychodzę do ringu świetnie przygotowania. Różnica polega na tym, że po zagranicznych przygotowaniach i sparingach z różnymi zawodniczkami czuję się mądrzejsza boksersko. To dodaje mi pewności siebie.
- Rywalka zrobiła na tobie duże wrażenie...
- Jest lepsza o klasę od Ewy Piątkowskiej, szybsza i bardziej ruchliwa, chociaż nie ma nokautującego ciosu. Z taką zawodniczką jeszcze nie walczyłam, ale cały czas podnosimy poprzeczkę. Muszę pokonywać kolejne przeszkody, żeby dalej piąć się w górę i myśleć o kolejnych wyzwaniach. Nie ma co sugerować się mylącym bilansem walk Belgijki, po prostu często walczyła na wyjazdach i nie dostawała zwycięstw, na które zasługiwała. Philips jest jak pitbull, cały czas będzie mnie atakować, a ja muszę ją zatrzymywać moimi ciosami. To będzie ringowa wojna!
- Walczycie o tytuł mistrzyni Europy kategorii lekkiej (do 61 kg), poprzednio toczyłaś walki w wyższym limicie. Pojawiły się trudności ze zbijaniem wagi?
- Ostatni kilogram ciężko schodzi. Myślałam, że pójdzie łatwiej. Trochę mniej jem i da się zauważyć po moim zachowaniu, że głodna jestem zła i potrafię się o wszystko przyczepić. Domownicy odczuwają uroki życia ze sportowcem.
- Zdobycie pasa będzie przedwczesnym świątecznym prezentem?
- Marzę o nim. Chcę sobie wcześniej zrobić prezent, a potem wyjechać, żeby odpocząć. Nie wiem dokąd, to będzie coś spontanicznego. Moja suczka Melody ma paszport, więc trzeba to wykorzystać. Razem z nią i chłopakiem wybierzemy coś w Europie, a do Warszawy wrócimy na Sylwestra.