Codziennie spędzają prawie 3 godziny w klubie Ziggy'ego Rozalskiego. Adamek po porządnej rozgrzewce ciężko trenuje na siłowni, a potem z obciążonymi nogami biega i jeździ na rowerze. I kiedy każdy przeciętny człowiek miałby już dosyć... on dopiero zaczyna prawdziwy trening: walkę z cieniem i tarczowanie. Co chwilę na ręce Gmitruka spadają potężne "bomby" Adamka, niektóre dosłownie centymetry od twarzy trenera.
- To jest walka o mistrzostwo świata, więc nie ma mowy o odpuszczaniu - mówi "Super Expressowi" Gmitruk. - Zdobyliśmy pas czempiona, autorytet i szacunek kibiców. Teraz szukamy pieniędzy, choć nie jest to łatwe w czasach kryzysu finansowego.
Adamek i Gmirtuk liczą na to, że po pojedynku z Banksem uda im się doprowadzić do walki o naprawdę wielkie pieniądze.
- Na razie bilety na mój najbliższy pojedynek sprzedają się jak świeże bułeczki - cieszy się polski mistrz, który nie zgodził się na zdjęcie po wyjściu spod prysznica. - Wiem, że moim fankom by się podobało, ale ja jestem żonaty i nie mogę pozwolić, żeby takie fotki ukazały się w prasie - śmieje się bokser.