- Kto wygra ten pojedynek?
- Jestem pewny, że Gołota skopie Adamkowi tyłek. Nie jestem prorokiem. Nie wiem, czy będzie to zwycięstwo na punkty, czy przez nokaut. Ale wiem, że Andrzej pokona Adamka. Jest jednym z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej na świecie i szczerze nienawidzi Adamka.
- A nie jest czasem tak, że przepowiada pan zwycięstwo Gołoty, bo Adamek nie walczy w pana stajni bokserskiej?
- Nie, bo gdyby nie ja, nigdy by nie doszło do jego październikowej walki z Gołotą. Jestem ojcem tego pojedynku. Zresztą to ja pokazałem Ameryce Adamka, byłem jego promotorem. Potem wybrał inną drogę, jego sprawa, nie mam o to do niego żalu. Tomek przeszedł do wagi ciężkiej, ale niech uważa, o co prosi, bo to nie są przelewki.
- Gołota mówił, że nie wie, ile dostanie za tę walkę. Pan wie?
- Też jeszcze nie wiem (śmiech). Ale to świadczy tylko o tym, jak bardzo ta walka jest ważna dla Gołoty. On lubi pieniądze, ale w tym przypadku one nie są najważniejsze. Pokonanie Adamka jest dla niego bezcenne. Andrzej chce też być współtwórcą najważniejszego wydarzenia w historii boksu w Polsce. Ja mam od lat ogromną słabość do Gołoty. Jest mistrzem, on tańczy w ringu, zna wszystkie kroki. Czy to jest walc, czy tango - zawsze dotrzymuje kroku.
- Będzie pan w Łodzi na walce?
- Jak miałbym nie być?! Kocham Polaków, ich pasję i serce do boksu. Fascynuje mnie wasza historia. Ostatnio, kiedy byłem w Polsce, zwiedziłem obóz w Oświęcimiu i zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Marzę o tym, by spotkać Lecha Wałęsę i obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- A polską kuchnię pan lubi?
- Uwielbiam! Najbardziej polską kiełbasę. Chciałbym, żeby w Polsce przed moim przyjazdem ogłoszono konkurs, kto zrobi dla mnie najlepszą. Dla zwycięzcy nagroda!