Joanna Jędrzejczyk była zdecydowaną faworytką walki z Rose Namajunas. Swojego czasu zawodniczka z litewskimi korzeniami przegrała z Karoliną Kowalkiewicz. Od niej z kolei lepsza okazała się JJ. Olsztynianka to wielka gwiazda UFC, której walki elektryzują fanów na całym świecie. Nie inaczej było ostatnio. Na trybunach i przed telewizorami kibice oczekiwali szóstej obrony pasa mistrzowskiego i wyrównania rekordu Rondy Rousey. Rzeczywistość okazała się brutalna dla naszej wojowniczki.
Już po kilku sekundach Joanna Jędrzejczyk leżała na deskach. Udało się jej wrócić do stójki, ale chwilę później po raz drugi wylądowała na łopatkach. Tym razem Rose Namajunas już nie odpuściła. Rzuciła się na Polkę i doprowadziła do zakończenia walki. Tym samym została nową mistrzynią największej organizacji MMA na świecie. Niedługo po nieudanym starciu Jędrzejczyk zapowiedziała, że wróci silniejsza i chce rewanżu ze świeżo upieczoną czempionką.
Prezydent federacji Dana White pytany był o ewentualną powtórkę już chwilę po zakończeniu gali. Nie potrafił jednak odpowiedzieć, tłumacząc, że sam musi porozmawiać z zawodnikami i ustalić plan na przyszłość. Jeśli akcje Namajunas stoją u najważniejszej osoby w UFC wysoko, to JJ będzie miała spory problem. W programie MMA Hour pogromczyni olsztynianki zdradziła bowiem, że niezbyt chętnie przyjmie teraz rewanż. - Nie wydaje mi się, by to było konieczne. Znokautowałam ją w pierwszej rundzie, a ona odklepała po ciosach. To nie był przypadek - powiedziała Namajunas.
Zobacz: SEKSOWNA dziennikarka zamieni telewizję na... MMA [ZDJĘCIA]
Przeczytaj: Joanna Jędrzejczyk przegrała we własnej grze. Nowa mistrzyni zabrała głos