"Super Express": - Czujesz już emocje przed walką?
Joanna Jędrzejczyk:- "Żyję" galą, odkąd dowiaduję się, z kim będę walczyć. Codziennie budzę się i zasypiam z myślą o przeciwniczce. Im bliżej walki, tym jestem jednak spokojniejsza. A największą adrenalinę poczuję przy wyjściu do oktagonu.
- Po 19 latach MMA wraca do Nowego Jorku, do legendarnej hali MSG, a twoją rywalką będzie rodaczka...
- To jednak nie sprawia, że odczuwam dodatkowy stres. Nie ma dla mnie znaczenia, czy walczymy w Nowym Jorku, Honolulu czy na Tajwanie oraz to, kto będzie moim rywalem. Muszę wyjść do oktagonu, zrobić swoje i cieszyć się z kolejnego zwycięstwa.
- Dlaczego przeprowadziłaś się do USA i zmieniłaś klub z Arrachionu Olsztyn na American Top Team na Florydzie?
- Ta decyzja wiele mnie kosztowała, miałam wątpliwości, ale uważam, że był to słuszny krok i teraz wszystkim muszę udowodnić, że tak właśnie jest. Arrachion jest prawdopodobnie najlepszym klubem w Polsce i jednym z najlepszych w Europie, ale potrzebowałam zmiany.
- Zostajesz w USA na stałe?
- Chcę tu spędzić więcej czasu. Rozpoczęłam starania o przyznanie amerykańskiego obywatelstwa, ale ma to związek wyłącznie z rozwojem kariery, bo liczę, że przyszły rok będzie przełomowy. Od razu jednak uspokajam, to tylko taki etap, nadal będę reprezentowała Polskę, a Olsztyn to miejsce, do którego na pewno wrócę.
- Twój nowy trener Mike Brown powiedział, że możesz być nową ikoną kobiecego MMA, niczym Ronda Rousey.
- Wątpię, bo nie jestem Amerykanką, nie jestem pięknością i nie mam dużych piersi (śmiech). Dla mnie nie jest najważniejsze, czy będę na lata numerem jeden, chcę tylko, by ludzie zapamiętali mnie jako świetnego sportowca. Cieszą mnie takie słowa trenera, ale wiem, że nigdy nie będę tak popularna jak Ronda.
- Podczas konferencji prasowych lubisz prowokować.
- To jest MMA, a nie bierki czy szachy, żebyśmy musiały zachowywać powagę. Taka jest otoczka tego sportu, który przecież też jest biznesem. A żeby był biznes, to musi być i show.
- Co sądzisz o tzw. freak fights (porąbane walki)? Walka Pudziana z Popkiem przeszłaby w UFC?
- UFC nie musi robić takich walk, bo tu liczy się przede wszystkim poziom sportowy i nie trzeba w taki sposób promować gal. W Polsce jest inaczej, są ludzie, którzy chcą oglądać takie pojedynki, a wszystko co spopularyzuje tę dyscyplinę, jest dobre. Lubię Pudziana, on wyniósł MMA w Polsce na inny poziom.
- Zgodziłabyś się wystąpić w tego typu walce?
- Mam plan na swojego "freaka" na koniec kariery i być może nastąpi to szybciej, niż się wszystkim wydaje. Najważniejsze jest to, by wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, bo wiele już było legend, które rozmieniały swoje kariery na drobne. Odejdę niepokonana, ale "freakową" walkę pewnie stoczę.
- W konkursie jednego z twoich sponsorów kibice wybrali dla ciebie pseudonim Black Flame (ang. czarny płomień). Podoba ci się?
- Jest w porządku, ale możecie mi mówić "Joanna Czempion" i chcę, by tak było do końca mojej kariery.