"Super Express": - Zbliża się walka o trzeci w karierze tytuł. W jakiej jesteś dyspozycji po sparingach z Michałem Cieślakiem (26 l., 11-0, 7 k.o.)?
Krzysztof Włodarczyk: - Na treningach wszystko wygląda dobrze. Oceniam obecną formę na 80-85 procent moich możliwości. Na sparingach Michał pozwolił mi się rozkręcić. Ten chłopak ma wielkie serce do walki i charyzmę. Trzeba go tylko odpowiednio ułożyć i spokojnie poprowadzić, a za jakiś czas może być z niego kawał zawodnika.
- Kolejny polski mistrz świata?
- Niewykluczone. Ma szansę zdobyć pas, jeżeli będzie szedł wyznaczoną drogą i zachowa w głowie swój cel.
- Czym podpadł ci Szumenow? Amerykańskie media cytują twoją wypowiedź "Zniszczę tego tchórza".
- Cała Ameryka. To nawet nie były moje słowa, ja nic nie mam do Szumenowa. Darzę go wielkim szacunkiem, bo to bardzo dobry, niebezpieczny zawodnik. Nieprzyjemnie się z nim boksuje.
- Był mistrzem świata wagi półciężkiej, ale po porażce przeszedł do kategorii cruiser i już w drugiej walce zdobył pas WBA Interim. Wiesz, czego się po nim spodziewać?
- Nie chcę zdradzać taktyki na ten pojedynek. Powiem tylko, że razem z trenerem oglądamy jedną jego walkę z wagi cruiser i kilka starych z półciężkiej. Jest niewygodny, ale można go pokonać.
Walka Diablo Włodarczyka odwołana!
- Którego "Diablo" zobaczymy w ringu - nokautującego groźnych rywali na ich terenie czy tego zagubionego z przegranej ostatniej walki z Grigorijem Drozdem?
- To będzie pomieszanie z poplątaniem Włodarczyka, który znokautował w Rosji Rachima Czakijewa z tym, ktory w Australii załatwił Danny'ego Greena. Spodziewajacie się najlepszej wersji "Diablo".
- Będziesz się nastawiał na wygraną przed czasem jak zwykle na wyjazdach?
- Najważniejsza jest wygrana. Chcę dobrze boksować i zwyciężyć. Zawsze najlepiej wygrać przez nokaut, wtedy nie ma żadnych dyskusji. Potem mogę dalej próbować sił w Rosji lub w Ameryce. Są przede mną kolejne wyzwania, kolejne pasy do zdobycia.
- Walka została przesunięta z powodu jego kontuzji. Znasz już nowy termin?
- Słyszałem, że to nic poważnego. Wygląda na to, że będziemy walczyć nie 18 grudnia, tylko w styczniu.
- Mówisz, że nigdy nie zmierzysz się w ringu z mistrzem WBO Krzysztofem Głowackim.
- Nie ma takiej możliwości. Nie pozwala na to nasza etyka sportowa. To nie byłoby dla nas dobre.
- Najważniejsza walka w karierze dopiero przed tobą?
- Wszystkie walki o mistrzostwo świata są jednakowo ważne, tak trzeba do tego podchodzić. Mam nadzieję, że stoczę jeszcze kilka, a może kilkanaście wspaniałych walk...
- Nierówna forma, długie przerwy w karierze, problemy pozaringowe i ostatnio przegrana walka oraz utracony pas. To wszystko uczyniło cię lepszym pięściarzem i człowiekiem, czy wolałbyś uniknąć tamtych błędów?
- Pewne rzeczy wolałbym inaczej rozwiązać. W przeszłości niektóre sprawy brały nade mną górę, za bardzo brałem je sobie do serca. Moja kariera się przez to zabujała. Pojawiło się dziecko... Zmieniłbym trochę w moim życiu, przynajmniej kolejność wydarzeń.
- Teraz dojrzalszy Włodarczyk wkracza w ostatni etap kariery?
- To jeszcze nie będzie ostatni etap. Prawda, większość zawodników jest młodsza ode mnie, ale są i starsi. Powoli następuje zmiana warty, tylko że dziś można dobrze boksować nawet w zaawansowanym dla sportowca wieku. Może nie będę walczył do 45. roku życia, ale do czterdziestki – czemu nie? Muszę tylko dobrze się prowadzić poza ringiem, a wtedy boksy też dobrze się prowadzą i wszystko mi wychodzi.