Głowacki doskonale zna smak tytułu mistrza świata. W 2015 roku pokonał ówczesnego czempiona federacji WBO w wadze junior ciężkiej i zdobył pas. Następnie skutecznie obronił go w starciu z Amerykaninem Steve'm Cunningham'em. Jednak druga obrona potoczyła się już nie po myśli Polaka. Lepszy od niego okazał się Ołeksandr Usyk, który wygrał na punkty.
Paradoksalnie to również dzięki reprezentantowi Ukrainy znów może zostać mistrzem świata. Usyk postanowił przenieść się do kategorii ciężkiej i tym samym musiał zwakować pasy, które dotychczas zdobył. Tak samo stało się z tytułem mistrza federacji WBC. Organizacja ta na zjeździe w meksykańskim Cancum zadecydowała, że o pas zmierzą się Głowacki i Ilunga Makabu z Republiki Konga.
Warto przypomnieć, że "Główka" niedawno miał szansę na pas mistrzowski innej federacji. Kibice pięściarstwa w Polsce doskonale pamiętają walkę na gali w Rydze. Głowacki przegrał na niej w kontrowersyjnych okolicznościach z Mairisiem Breidisem, który zdobył pas WBO. Obóz Polaka złożył już protest w tej sprawie, ale czy werdykt zostanie zmieniony, albo walka powtórzona, tego nadal nie wiadomo.