Ukochany motocykl to Suzuki GSX-R 1000. "Diablo" zna na pamięć wszystkie jego osiągi.
- 185 koni mechanicznych, do setki rozpędza się w 2,7 sekundy, a do dwustu w siedem sekund - wylicza mistrz świata. - No i potrafi się rozpędzić do prawie trzystu kilometrów na godzinę, coś niesamowitego!
Kto zarobi na utrzymanie syna?
"Diablo" sprzedał motocykl po naciskach żony, Gosi (29 l.) i promotora Andrzeja Wasilewskiego (37 l.).
- W kółko mi powtarzali, że to niebezpieczne, że za bardzo szaleję. No, trochę racji mieli, bo wolno i spokojnie to nie jeździłem - uśmiecha się bokser. - Gośka powiedziała: "a jak będziesz miał wypadek, to kto zarobi na utrzymanie naszego syna?" To mnie przekonało. Jestem ojcem, muszę być odpowiedzialny, choć strasznie mi szkoda tej adrenaliny, którą można poczuć na motocyklu...
Przeczytaj koniecznie: Francisco Palacios - przeciwnik Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka: Znokautuję go! WIDEO+SONDA
Na utrzymanie syna "Diablo" będzie zarabiał 2 kwietnia w Bydgoszczy. Tam zmierzy się z obowiązkowym pretendentem do pasa WBC, wyznaczonym przez federację Francisco Palaciosem (34 l., 20 zwycięstw, 0 porażek).
Popędzi po torze wyścigowym
- To będzie bardzo trudna walka, Palacios to bardzo groźny rywal. W ringu będę musiał być tak szybki, jak ten motocykl, który musiałem sprzedać. I dobrze by było, żebym miał też tak dużo mocy - ocenia Włodarczyk (44 zwycięstwa, 2 porażki), który już wie, jaki prezent sobie sprawi, jeśli pokona "Czarodzieja" z Portoryko.
- Pożyczę ścigacz od któregoś z kumpli i pojadę na tor wyścigowy do Poznania. Będę tam szalał cały dzień. Już się nie mogę doczekać, jak poczuję prędkość grubo ponad 200 km/h - mówi podekscytowany. - Na torze jest bezpiecznie, nie ma samochodów, drzew ani innych przeszkód. Nawet upadek przy dużej prędkości zazwyczaj kończy się tylko na strachu. Ale to dopiero po walce, na razie muszę się skupić na robocie.