Krzysztof Zimnoch

i

Autor: Tomasz Radzik Krzysztof Zimnoch

Krzysztof Zimnoch SZCZERZE: Nie rozumiem dlaczego ludzie mówią, że mi odbiło!

2019-11-12 21:07

To prawdopodobnie najgłośniejszy powrót do ringu w ostatnich latach w polskim boksie. 23 listopada na gali MB Boxing Night 6 w Radomiu Krzysztof Zimnoch (36 l., 22-2-1, 15 k.o.) znów wejdzie między liny, a jego rywalem będzie Krzysztof Twardowski (23 l., 5-2, 3 k.o.). Co robił przez 26 miesięcy nieobecności? Jak wygląda jego sytuacja zdrowotna? Czy faktycznie wylądował w szpitalu psychiatrycznym? Zimnoch w rozmowie z „Super Expressem” nie unikał odpowiedzi na trudne pytania.

„Super Express”: - Przed powrotem do ringu odczuwasz ulgę czy raczej stres?

Krzysztof Zimnoch: - Ekscytację. Wreszcie zeszło ze mnie ciśnienie, bo bardzo starałem się o tę walkę i długo szukałem różnych opcji. W końcu Mateusz Borek dał mi szansę występu na gali w Radomiu. Jestem mu za to wdzięczny i robię wszystko, by przyjechać w jak najlepszej dyspozycji.

- Brakowało ci otoczki walki?

- Bardzo. Cały czas trenowałem i wierzyłem, że wrócę do ringu. Chciałem, żeby to się stało jak najszybciej. Pamiętam, jak poszedłem biegać pierwszy raz po głodówce. Ważyłem 90 kg i czułem się bardzo lekko, to było wspaniałe uczucie. Miałem wrażenie, że kolana sięgają mi brody! Poza tym, ciało inaczej reagowało na treningi, świetnie się regenerowałem.

- Oczyściłeś się?

- Zdecydowanie, wierzę że głodówką wyleczyłem chorobę. Po walce z Abellem długo nie mogłem dojść do siebie i nie chodzi mi o przygnębienie związane z porażką, ale także o zdrowie. Zacząłem szukać przyczyny, dlaczego tak nagle osłabłem. Okazało się, że to nawrót boreliozy… Zaraziłem się nią w 2010 roku, po tym jak ugryzł mnie kleszcz. 

Lekarz, który mnie badał złapał się za głowę, gdy dowiedział się, że w takim stanie wyszedłem do ringu. Byłem przekonany, że zmęczenie było spowodowane ciężkimi treningami. Pięściarzom często w trakcie przygotowań zdarzają się słabsze okresy. Sądziłem, że to właśnie jeden z nich i po krótkim odpoczynku odzyskam siły. Tak nie było. Okazało się, że byłem bardzo chory.  Mimo to wyszedłem do ringu z Abellem i przyszło mi zapłacić za to wysoką cenę…

- Dlaczego zdecydowałeś się przezwyciężyć boreliozę głodówką?

- Znalazłem specjalistę w Warszawie, który próbował mi pomóc. Zalecił mi leczenie farmakologiczne i wyglądało to tak, że kilka tygodni przyjmowałem doustnie i dożylnie antybiotyki, a potem miałem miesiąc przerwy. Następnie przychodził czas na badania. Te, niestety zawsze wypadały dla mnie niekorzystnie, dlatego cykl się powtarzał. Mocne leki, przerwa i badania. I tak przez rok czasu. Kiedy sytuacja znowu się powtórzyła, a lekarz zalecił mi kolejną dawkę antybiotyków, powiedziałem: dość! Te leki były tak silne, że w pewnym momencie moja żona nie mogła się ze mną dogadać!

Zacząłem szukać gdzie indziej, aż w końcu dowiedziałem się, że był taki jeden gość, który wyleczył boreliozę głodówką. Chciałem spróbować. Kiedy nie pomaga „tradycyjne” leczenie, człowiek jest gotowy spróbować wszystkiego, nawet tego, co brzmi najbardziej irracjonalnie.

Przygotowywałem się do tej głodówki, to nie było tak, że z dnia na dzień przestałem jeść. Robiłem sobie jednodniowe posty. Organizm znosił to dobrze, więc postanowiłem głodować. Trwało to 21 dni. Pomogło. Teraz patrzę na boks z zupełnie innej perspektywy.

- Ile kilogramów zrzuciłeś?

- Zaczynałem ze 102,5 kg i zszedłem do 86 kg. Później trochę przytyłem i obecnie waga trzyma się na poziomie 90-92 kg.

- To prawda, że był pomysł walki z Mateuszem Masternakiem?

- Było coś na rzeczy. Padło pytanie czy chciałbym z nim walczyć i się zgodziłem, bo wiedziałem, ze to dla mnie duża szansa. Mateusz w międzyczasie postanowił spróbować sił w boksie olimpijskim. Życzę mu powodzenia.

Licencja Krzysztofa Zimnocha, wydana w sierpniu 2018 roku

i

Autor: archiwum prywatne Licencja Krzysztofa Zimnocha, wydana w sierpniu 2018 roku

- Widziałem twoją odnowioną licencję bokserską. Jak wygląda procedura jej wyrobienia?

- Zadzwoniłem do Krzysztofa Kraśnickiego (Polski Wydział Boksu Zawodowego), który wysłał mi dokumenty z badaniami, jakie mam wykonać. Są to badania krwi, głowy oraz neurologiczne. Wszystkie przeszedłem bez zastrzeżeń, lekarz wydał zgodę, że mogę walczyć. Dlatego też śmieszne jest dla mnie to, że niektórzy gadają, że mi odbiło. Ten, który to powiedział pierwszy, widocznie sam ma jakieś problemy. Powiedz mi, dlaczego ludzie tak gadają?

- Głodówka była szokująca, bo długo nie było wiadomo, że wzięła się z powodu choroby. Potem zacząłeś mówić o Bogu, a następnie o wyrwaniu serca Artura Szpilki i Andrzeja Wasilewskiego. Wszystko to po nokaucie od Joeya Abella.

- Jak wychodzisz do ringu to może wydarzyć się wszystko, łącznie z tym, że przegrasz przez nokaut. To dla mnie normalne, a problemy z boreliozą zaczęły się już wcześniej. Mówienie o wyrywaniu serca to była przenośnia. Ten, kto miał zrozumieć to zrozumiał. Ten, kto nie zrozumiał, musi wrócić do szkoły.

- Na Twitterze krąży informacja, że leczyłeś się w szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy.

- (śmiech) Tak, byłem tam, ale… to były badania związane z wyrobieniem licencji pięściarskiej! W Choroszczy na terenie szpitala psychiatrycznego mają odpowiedni sprzęt do przeprowadzenia badań głowy, o których wcześniej mówiłem. Ot, cała historia.

- Czym jest dla ciebie walka z Twardowskim?

- Po prostu walką. Muszę wejść do ringu i wygrać. Nie myślę o tym co będzie dalej, nie chcę niczego udowadniać sobie, ani innym. Po prostu chcę zwyciężyć.

Najnowsze