Karaoglu w piątek stoczył bój z Mamedem Chalidowem. Po walce wybuchła już jedna awantura. Sędziowie przyznali bowiem triumf polskiemu fighterowi, tymczasem widzowie - fachowcy, a nawet bohaterowie wieczoru - nie mieli wątpliwości, że zwycięstwo należało się Niemcowi. Gdy 39-letni wojownik lamentował w mediach, do boju weszli internetowi specjaliści od Bliskiego Wschodu. Uznając, że Karaoglu może i walczyć potrafi, ale ma również skrzywione poglądy, bo wspiera ISIS. Skąd ten pomysł? Otóż Niemiec, wychodząc do ringu, puścił sobie hymn Państwa Islamskiego. A to, jak stwierdził chociażby wspomniany doktor Szewko na Twitterze, jest po prostu zakazane: - "to hymn (nasheed) Al Kaidy/ Talibanu. Puszczenie tego publicznie chyba ścigane z urzędu w PL ?"
Co bardziej dociekliwi dorzucili też wideo z tzw. "backstage'u". A tam pokazane przygotowania Mameda Chalidowa, który podczas wejścia Karaoglu - i puszczenia hymnu ISIS - znakomicie się bawił. To już oczywiście wywołało nie tyle falę spekulacji, co małą wojnę domową.
Pozostaje tylko jeden problem. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, czy Karaoglu faktycznie wychodził przy dźwiękach hymnu ISIS.
A to z bardzo prostej przyczyny. Średni wiek internetowego napinacza wynosi około 15 lat. Do tego czasu żaden z nich języka arabskiego nie zdążył opanować.