- Co stało się w trzeciej rundzie?
Mariusz Pudzianowski: Dwie pierwsze rundy szły po mojej myśli, ale w trzeciej. zabrakło mi paliwa. Jay jest dużo lżejszym zawodnikiem ode mnie i ciężko było go upolować, bo przewyższał mnie szybkością. W trzeciej rundzie walczyłem już charakterem.
- Po jednym z ciosów wydawało się, że byłeś na skraju nokautu...
- W trzeciej rundzie były trudne chwile i przyznaję, że parę razy zaszumiało mi w głowie. Jednak pokazałem charakter i przetrwałem. Kiedyś wyczytałem, że podobno mam słabą szczękę. To teraz ten, kto to napisał, przekonał się, że tak nie jest.
- Kondycja to jest to, nad czym najbardziej teraz będziesz pracował?
- Cały czas nad tym pracuję. Mam dobrą technikę, ale co z tego, skoro w pewnych momentach brakuje mi powietrza. Noszę na plecach płaszcz mięśniowy, jest jak kamień, który wisi. Robię, co mogę, by się go pozbyć, ale nie da się.
- Jak bardzo przeszkodziła ci zmiana rywala na dzień przed walką?
- Bardzo, bo przygotowywałem się na Jamesa, nie na Jaya. To zupełnie różni zawodnicy, jeden jest leworęczny, drugi praworęczny. Poza tym, Jay ma cienkie nóżki, które pomagają mu w uciekaniu, a ja jak ten słoń, musiałem za nim ganiać.
Zobacz: KSW 40: Wielka gala za nami. Wyczerpany Mariusz Pudzianowski przetrwał i wygrał!
Przeczytaj: KSW 41: Popek awanturował się na prezentacji. "Czułem od niego alkohol"
Sprawdź: UFC Gdańsk: Conor McGregor wyrzucony z trybun! Ochroniarz nie miał litości [WIDEO]