"Super Express": - Kolejną walkę stoczysz 1 lutego w duńskim Frederikshavn. Znasz już nazwisko rywala?
Mateusz Masternak: - Nie, ale nie spodziewam się, żeby to był wybitny pięściarz. Potrzebuję walki na przetarcie, chcę przekonać się, w jakiej jestem formie po ubiegłorocznej porażce.
Przeczytaj koniecznie: Michael Schumacher w 2010 roku spisał testament. Jego fortuna może trafić do...
- Po raz pierwszy wyjdziesz do narożnika z nowym trenerem Piotrem Wilczewskim. Jak ci się z nim współpracuje?
- Denerwuje mnie, bo ciągle widzi jakieś błędy i chce coś zmieniać (śmiech). Tak na poważnie, to współpraca układa się wyśmienicie. Widzę, że on żyje tymi treningami, jest pełen pasji. Wiem, że jest dla mnie nie tylko szkoleniowcem, który dużo wymaga, ale przede wszystkim jest człowiekiem, któremu mogę zaufać.
- Nie ufałeś poprzedniemu trenerowi Andrzejowi Gmitrukowi?
- Z Piotrkiem jesteśmy przyjaciółmi, a z Gmitrukiem łączyła nas wyłącznie relacja trener - zawodnik i nic więcej. Jestem zawiedziony, że po porażce z Drozdem tak ostro się wypowiadał na mój temat. Poza tym od tamtej pory nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.
- Twój niemiecki promotor nie naciskał, żebyś przeprowadził się do Niemiec i trenował z niemieckim szkoleniowcem?
- Promotor miał do mnie pretensje, że gdy pytał, jak mi się trenuje z Gmitrukiem, odpowiadałem, że bardzo dobrze, a po porażce czytał w gazetach, jak wylewam żale na trenera. Stanowczo poprosił mnie, żebym był szczery i jeśli zauważę coś niepokojącego w treningach Wilczewskiego, mam natychmiast o tym powiedzieć. Tematu przeprowadzki do Niemiec nie było. Sauerland powiedział nawet, że z punktu biznesowego to lepiej, jak będę mieszkał w Polsce, bo zainteresowanie ich galami będzie większe.
- Często myślisz o porażce z Drozdem?
- Często mi się śni, że walczymy drugi raz i za każdym razem to ja wygrywam. Czuję się, jakbym tylko na chwilę pożyczył mu pas mistrza Europy, ale jestem przekonany, że jeszcze w tym roku go odzyskam. Za waszym pośrednictwem chciałbym oficjalnie rzucić rękawicę Rosjaninowi. Grigorij, wyjdźmy do ringu jeszcze raz!
- Niebawem rodzina Masternaków będzie miała nowego członka. Wybrałeś już imię dla dziecka?
- Oczywiście, będzie to Maksymilian. Mam tylko nadzieję, że nie wywinie mi takiego numeru jak nasz pierwszy syn Mikołaj, który urodził się 3 dni przed moją walką z Davidem Quinonero. Na szczęście wtedy wygrałem, ale ciężko było mi się skupić na pojedynku.