Organizacja walki Cieślaka z Makabu w Kinszasie od tygodni przypomina tragifarsę. Początkowo pojedynek miał odbyć się 18 stycznia, następnie przełożono go o tydzień, a ostatecznie stanęło na 31 stycznia. Dopiero w sylwestra polski obóz otrzymał draft kontraktu, a w ubiegłym tygodniu nastąpiło podpisanie dokumentów.
W międzyczasie pojedynek próbował storpedować Don King, który jest promotorem Makabu. Leciwy Amerykanin czuł się pominięty w negocjacjach walki swojego podopiecznego i dopiero mediacje prezydenta WBC Maiuricio Sulaimana spowodowały, że strony reprezentujące Kongijczyka osiągnęły porozumienie.
Dodajmy, że organizatorem gali jest szef tamtejszej policji i jednocześnie sternik kongijskiej federacji boksu generał Ferdinand Ilunga Luyoyo. Człowiek, który ma zakaz wjazdu do Unii Europejskiej za krwawe stłumienie protestów antyrządowych w 2016 roku.
Teraz pojawił się kolejny problem. Kongijczycy wciąż… nie zdeponowali pieniędzy, przeznaczonych na dla polskiego obozu.
– Pieniądze z Kongo wyszły, ale okazało się, że banki w USA nie przyjmowały przelewów, odrzucały je. Być może wynika to z obostrzeń gospodarczych. Próbowaliśmy przeprowadzić tę operację do Meksyku i Panamy. Banki widziały, że organizatorzy przelewali pieniądze, ale nie mogły ich przyjąć – powiedział „Super Expressowi” Andrzej Wasilewski, który prowadził negocjacje. Współpromotor Cieślaka dodał, że jest dobrej myśli i ma parę pomysłów jak załatwić tę sprawę na miejscu w Kinszasie.
Mimo ogromnych zawirowań wokół walki Cieślak pojawił się na warszawskim Okęciu w doskonałym humorze. Towarzyszyła mu partnerka Patrycja (w czerwcu spodziewają się potomka) oraz grono najbliższych przyjaciół. – Długo się to przeciągało, ale w końcu ruszamy. Już nie mogę się doczekać, kiedy tam dolecimy – cieszył się Cieślak.
Pięściarzowi podarowaliśmy słynne opowiadanie Josepha Conrada pt.: „Jądro ciemności”, które podejmuje trudną tematykę kolonizacji Afryki na terenie Konga. – Dziękuję, na pewno przyda się w długiej podróży! Czuję się znakomicie przed tą walką. Jedyne czego się boję, to temperatura, która będzie kręciła się koło 40 stopni. Nie mam na to jednak wpływu, więc przyjmuję to. Dam z siebie wszystko! – zapowiedział radomianin.
Ośmioosobowa polska ekipa wyruszyła dziś z warszawskiego lotniska Chopina o 6:40. Z przesiadką w Brukseli i międzylądowaniu w Luandzie (Angola), łącznie przemierzą 8376 km i spędzą ponad 11 godzin w powietrzu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, do Kinszasy powinni dotrzeć przed godziną 22.
Dla bezpieczeństwa, wzięli ze sobą kilka ogromnych walizek, pełnych jedzenia i wody, a także… krótkofalówki. – Przezorny, zawsze ubezpieczony – uśmiechał się trener Michała Andrzej Liczik, który dodał, że Michał nie może doczekać się pojedynku: - Trochę się to wszystko przeciągało, ale zrobiliśmy wszystko, by dobrze przygotować Michała. Nie ma obawy, że jest przetrenowany. Jest bardzo bojowo nastawiony i już by chciał wyjść do ringu. Marzymy, by zdobyć pas i wrócić w jednym kawałku do Polski – puszcza oko Liczik.