Kiedy przeciwnicy spojrzeli sobie w oczy, czempion próbował pokazać Cormierowi swą wyższość. Ten zareagował natychmiast i odepchnął Jonesa. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zawodników próbowano rozdzielić, ale bez skutku. Wściekły "Bones" ruszył do ataku i zadał cios z ogromnym rozmachem. Obydwaj zawodnicy padli na ziemię i tam dopadli ich ochroniarze, którym udało się odciągnąć od siebie rywali. Prawdziwa walka Jonesa z Cormierem odbędzie się 27 września w MGM Grand w Las Vegas.
Zobacz też: Jan Błachowicz wkrótce zadebiutuje w UFC. Polak powalczy ze Szwedem na jego terenie
- Nie jestem dumny z tego, co dzisiaj zrobiłem. W UFC dochodzi do spotkań twarzą w twarz. On mnie zaatakował, a ja się broniłem i dlatego go zlałem - tłumaczył się Jones. Cormier nie przyznaje się do winy. Jego zdaniem to Jon przekroczył linię. - Nie wiem, co on wygaduje. Nigdy nie pozwolę nikomu tak mnie traktować. Nawet jeśli to Mike Tyson u szczytu formy albo Władimir Kliczko. Nie możesz tak na mnie napierać i nie ponieść konsekwencji. Jon Jones nie będzie sobie ze mną pozwalał na takie rzeczy - burzy się niepokonany pretendent.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail