Nie żyje Willie Limond
Willie Limond w latach młodzieńczych wcale nie zapowiadał się na boksera. Młody Szkot początkowo trenował... piłkę nożną. Jako zawodnik Albion Rovers wystąpił w pięciu meczach trzeciej ligi szkockiej w sezonie 1998/1999. Później jednak postanowił na boks i to okazało się świetną decyzją. Wygrał pierwsze 18 zawodowych walk, jednak w 19., o tytuł mistrza Wielkiej Brytanii w wadzie superpiórkowej, musiał uznać wyższość rywala. Później sięgnął jednak po tytuł w tej samej kategorii federacji EBU. Zdobywał pomniejsze tytuły, zwłaszcza mistrza Wielkiej Brytanii czy Wspólnoty Narodów w kategoriach superpiórkowej, lekkiej i lekkopółśredniej. Łącznie stoczył 48 pojedynków, z czego 42 wygrał, a sześć przegrał.
Tajemnicza śmierć szkockiego boksera
Limond zakończył swoją karierę dopiero w zeszłym roku, gdy przegrał we wrześniu z Rickym Burnsem, jednak zamierzał wrócić do ringu. Niestety, jego losy potoczyły się inaczej. 6 kwietnia nad ranem Willie Limond został znaleziony nieprzytomny w swoim samochodzie. Szkot trafił do szpitala, ale tam po niemal 10 dniach zmarł. – Mój tata zmarł we wczesnych godzinach porannych, około 3 nad ranem. Walczył przez prawie dziesięć dni. Wojownik. Kocham cię, tato – przekazał tę tragiczną wieść syn Limonda, Jake. Oficjalnie nie podano, co było przyczyną śmierci 45-latka, jednak nieoficjalnie mógł on dostać ataku padaczki właśnie podczas kierowania swoim samochodem.