Tomasz Adamek wykonał swoje zadanie podczas gali FAME MMA 21 i w dość łatwy sposób pokonał Patryka "Bandurę" Bandurskiego. I choć były mistrz świata w boksie nie znokautował o wiele mniej doświadczonego rywala, przewaga po stronie "Górala" widoczna była "gołym okiem". Wydawało się, że o Adamku na jakiś czas kibice zapomną i przypomną sobie, gdy zostanie ogłoszona jego kolejna walka. Na nieszczęście dla pięściarza, sam zadbał o rozgłos. W niedzielne popołudnie pojawiły się informacje, że Adamek został wyproszony z pokładu samolotu lecącego do Stanów Zjednoczonych.
Ohydne zachowanie Tomasza Adamka. Porażające kulisy
Sam Adamek poinformował o tym dziennikarzy "Faktu", którzy zacytowali jego wypowiedź. Bokser twierdził, że został niesłusznie oskarżony o bycie w stanie wskazującym na spożycie alkoholu i zamierzał skierować sprawę do prawników. Po kilkunastu godzinach Adamek stwierdził, że jednak nie zamierza reagować aż tak zdecydowanie, a na światło dzienne zaczęły wypływać nowe fakty dotyczące jego zachowania. Sport.pl poinformował, że pięściarz miał mieć 1,22 promila w wydychanym powietrzu.
Teraz "Fakt" cytuje informatora, który miał być świadkiem zdarzeń na pokładzie. Te są co najmniej bulwersujące. - Adamek już wchodząc na pokład, bardzo głośno się zachowywał i wulgarnie przeklinał. Stewardesa próbowała zatrzymać go, zanim zajął swoje miejsce w strefie "premium economy". Rozjuszony sportowiec bełkotliwie pytał, czemu nie może usiąść w fotelu, a po chwili jeszcze bardziej się wściekł. "I co mi, ku**** zrobicie?". Ja wam po starcie dopiero dopie****, zobaczycie! - czytamy. Adamka nie mógł uspokoić nawet Gus Curren, jego trener. Pięściarz do szefowej pokładu miał rzucić "odpie*** się", gdy ta zapytała, czy dobrze się czuje.