Sulęcki po pokonaniu Gabriela Rosado został pretendentem numer jeden do starcia z Andrade o należący do Amerykanina pas federacji WBO w wadze średniej. Do pojedynku doszło w Providence pod Bostonem, ale Polak nie miał między linami zbyt wiele do powiedzenia. Już w 1. rundzie zaliczył deski, a wszyscy trzej sędziowie zgodnie wypunktowali 120-107.
Rajskie wakacje polskiego pięściarza u boku pięknej żony [ZDJĘCIA]
"Striczu" leczył potem kontuzje i na ring powrócił w sierpniu zeszłego roku. Na gali w Suwałkach bez kłopotu poradził sobie z Saszą Jengojanem i potem w rozmowach z dziennikarzami zaznaczał, że kolejne walki chciałby już stoczyć za granicą ze znacznie lepszymi rywalami.
"Pracowałem w laboratorium, które zajmowało się hodowlą konopi"
Teraz na celowniku Sulęckiego znalazł się Ryota Murata (16-2, 13KO), który został właśnie uznany przez federację WBA za super czempiona. "Panie promotorze, ja pana bardzo proszę, niech zrobi pan wszystko, żeby do takiej walki doprowadzić" - napisał na Twitterze.