Syn "Cygana" w poruszający sposób opisał moment, w którym dowiedział się o śmierci swojego ojca. - Do naszego domu zapukał policjant. Mama przeszła z nim do salonu, ale gdy usłyszałem, że płacze, otworzyłem drzwi. Od razu powiedziała, że tata nie żyje. Potrzebowałem jakichś pięciu minut, żeby dotarło do mnie, co się stało. Później z oczu popłynęły łzy. Byłem przyzwyczajony do jego nieobecności, ale przecież zawsze wracał. Podczas ostatniej rozmowy na widzeniu powiedział mi na pożegnanie: „kocham cię, synek, pilnuj mamy” - przyznał Kostecki junior w rozmowie z "Onetem".
I podkreślił: - Jestem pewien, że nie popełnił samobójstwa. Daję sobie uciąć rękę, a nawet obie i wiem, że wielu ludzi myśli podobnie. Nawet jego wrogowie wiedzą, że sam się nie zabił. Chciał odsiedzieć wyrok i do nas wrócić. Przeczytałem, że przed śmiercią był w głębokiej depresji. To bzdura. Przeżywał swoje problemy, jednak nie uwierzę w to, że się załamał. Nie miał powodu, by odbierać sobie życie.
- Codziennie zadaję sobie pewne pytania. Kto konkretnie pozbawił życia mojego ojca? Kto o tym wie? Komu najbardziej na tym zależało? Jesteśmy zwykłą rodziną, a na ukryciu tej prawdy zależy ludziom z wyższych szczebli. Są silni, więc robią, co chcą i wzajemnie się kryją. Jesteśmy za mali, by z nimi walczyć. Umorzenie śledztwa wcale nie było dla mnie ciosem, przygotowywałem się na taki scenariusz - zaznaczył Krystian Kostecki rozmawiając z "Onetem".