Tomasz Adamek wygrał z Mamedem Khalidovem, ale zakończenie walki przez kontuzję tego drugiego pozostawiło spory niedosyt. Kibice chcieliby pełnoprawnie wyłonić lepszą legendę, tym bardziej że w odbytych trzech rundach "Góral" miał spore problemy z gwiazdą KSW. Nie przeszkadza to jednak byłemu mistrzowi świata cieszyć się ze zwycięstwa. - Dzwonił do mnie parę dni temu Mamed i mówi „Tomasz, zróbmy to jeszcze raz”. Wszystko fajnie, tylko teraz jest kolejka, bo ja mam dwie walki na FAME MMA – musisz być oczekującym - powiedział w ostatniej rozmowie z Andrzejem Kostyrą. Ta odbiła się szerokim echem - słowa Adamka wyśmiewał sam Khalidov, a 47-latka krytykowali m.in. Jan Błachowicz i Łukasz Jurkowski. Teraz po stronie Mameda stanął nawet szef KSW - Martin Lewandowski!
Współwłaściciel KSW, który był mocno zaangażowany w galę XTB KSW Epic i cieszył się walką Adamka z Khalidovem, nie ukrywa żalu do pięściarza wobec jego słów. W najnowszej rozmowie z Arturem Mazurem z kanału "Klatka po klatce" stanowczo odniósł się do burzy, jaka rozpętała się po słowach Adamka. - Było to trochę nieeleganckie ze strony Tomka. Powinien na tę walkę spojrzeć chłodnym okiem i świadomie i otwarcie powiedzieć: "No... Dostawałem w dupę" - bo taka jest prawda - wypalił Lewandowski. Podobne wrażenie odniosło wielu kibiców i ekspertów - na kartach sędziowskich to Khalidov wygrał dwie z trzech rund, a punktowano remis przez odjęcie mu punktu za obalenie. Adamek widzi to jednak inaczej.
- Kibice pewnie oczekiwali większej bitki ringowej – że Mamed stanie i pobije się, bo po to kibice kupują PPV, żeby zobaczyć wymianę ciosów, no a Mamed nie chciał stanąć w konfrontacji i się bić, bo wiedział, że polegnie. Było jak było, bo do tanga trzeba dwojga (…) To były łatwe pieniądze, bo jak mówię – nie było wielkiej roboty - mówił też w głośnej rozmowie z Andrzejem Kostyrą. Te słowa wywołały prawdziwą burzę, w której teraz obrywa.