Tomasz Adamek zareagował na to, co robi Donald Trump
W styczniu Donald Trump oficjalnie objął władzę w USA po zwycięstwie w ostatnich wyborach prezydenckich. Na tę zmianę czekały miliony Amerykanów, ale nie tylko. W gronie zwolenników lidera partii Republikanów znajduje się też m.in. Tomasz Adamek, który od miesięcy publicznie go wspierał. Polski mistrz boksu od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych i głosował w ostatnich wyborach, nie kryjąc się z poparciem dla Trumpa. Ten po powrocie do władzy szybko odcisnął swoje piętno w światowej polityce, zajmując m.in. mocne stanowisko ws. wojny na Ukrainie.
W Polsce Tomasz Adamek wpadłby w poważne tarapaty. W USA tylko na niego patrzyli. Poszło o Trumpa
Jednym z priorytetów Trumpa jest zakończenie tego konfliktu, choć jego podejście znacząco różni się od tego prezentowanego wcześniej przez Joe Bidena. Nowy-stary prezydent USA nazwał ostatnio Wołodymyra Zełeńskiego "dyktatorem", a do rozmów pokojowych usiadł przede wszystkim z Władimirem Putinem. Amerykański zwrot ku Rosji jest alarmujący także dla Polski, ale nie wpłynął na postawę Adamka.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" 48-latek został zapytany o początki prezydentury Trumpa i gorący w Polsce temat wspierania Rosji. - Wcześniej było tak drogo, że od razu było wiadomo, że wygra i będzie długo rządził. Europa się buntuje, ale powiedział w amerykańskiej telewizji, że jego interesują najbardziej ludzie w Ameryce, a nie na świecie. I to Europie nie pasuje, że się kończy rozdawnictwo. Powiedział, że koniec wojny i jej finansowania. To niektórym nie pasuje, ale to biznesmen. Nie byłby inaczej milionerem - popiera dalej swojego kandydata Adamek.
- Ta wojna nie jest dobra dla nikogo, ale Trump to skończy. Nie wiem, na jakich warunkach, może zresztą już są ustalone, nie wiemy tego - dodał co do zmiany podejścia ws. wsparcia dla Ukrainy.
Macron nagle przerwał Trumpowi. Poszło o wsparcie dla Ukrainy