"Super Express": - Pański rywal już ciężko trenuje. A pan?
Tomasz Adamek: - Od miesiąca się ruszam, biegam i ćwiczę na siłowni. 1 sierpnia przylecę do Polski i tam zacznę ostrzejsze treningi. Mój wieloletni przyjaciel Mateusz Borek zorganizował obóz przygotowawczy w Karpaczu, za co bardzo mu dziękuję. Zadbał o wszystko od A do Z: zakwaterowanie, warunki do treningów, sparingi i dietę. Będę trenował z Andrzejem Gmitrukiem, choć możliwe, że na ostatnim etapie dołączy do nas słynny Alex Ariza, jeśli nie będzie to kolidowało z przygotowaniem Floyda Mayweathera do jego walki.
Tomasz Adamek nie chce badać się na doping z Saletą
- Dlaczego dopiero teraz pana przygotowania wyglądają tak profesjonalnie?
- Moje przygotowania były, jakie były. Ale nigdy nikogo nie lekceważyłem i wychodziłem do ringu gotowy. Przegrałem dwie ostatnie walki, cóż, starzejemy się, nie można tego uniknąć. Stoczyłem wiele wojen i długo męczyłem się ze zbijaniem wagi. Nie dojadałem i nie dopijałem, to wszystko mocno wpływa na długowieczność pięściarza. Dwa razy byłem mistrzem świata, swoje w sporcie osiągnąłem i kibice to zapamiętają. Nie żałuję niczego.
- Czego spodziewa się pan po 47-letnim Salecie?
- To facet, który zawsze poważnie podchodzi do życia i sportu. Wiem, jak walczy. Gdybym mógł wybierać, wolałbym kogoś innego, ale telewizja zaproponowała Saletę i przyjąłem ofertę. Na pewno wyjdę do ringu gotowy na wojnę. Jestem wojownikiem i chcę, żeby mnie takim zapamiętano.
- Czy pan i Saleta zostaniecie poddani badaniom na doping?
- Nigdy od nikogo nie wymagałem testów i od Salety też nie będę. Słyszałem, że w Polsce to temat do rozmów, ale mnie to nie interesuje. Obchodzi mnie tylko walka w ringu.
- Czy to naprawdę już ostatnia walka "Górala"?
- Staram się nie wybiegać planami za daleko do przodu. Nie wiem, co będzie za rok, ale to nie musi być pożegnanie.
- Śledzi pan karierę Artura Szpilki, który przeniósł się na stałe do Stanów?
- Mniej więcej. Teraz walczy ze słabeuszami, żadnych poważnych testów jeszcze nie miał, ale wkrótce na pewno podniosą mu poprzeczkę. Dla mnie ta amerykańska ścieżka była dobra, a jaka okaże się dla niego? Zobaczymy, w życiu i w boksie trzeba mieć trochę szczęścia.