Tomasz Adamek: Nigdy nie biłem się z żoną [ZDJĘCIA]

2017-05-29 8:47

Trzeba lać - takich słów użył Tomasz Adamek (41 l., 50-5, 30 k.o.), mówiąc o kobietach, które nie chcą wykonywać domowych obowiązków. Rozpętała się burza, a organizacje działające na rzecz praw kobiet domagały się przeprosin. - To było zdanie wyrwane z kontekstu, a takiego życia, jakie ja mam z żoną Dorotą, życzę każdemu - śmieje się "Góral", który 24 czerwca w Gdańsku wraca na ring, by zmierzyć się z Nowozelandczykiem Salomonem Haumono (42 l., 24-3-2, 21 k.o.) na gali Polsat Boxing Night.

"Super Express": - Ciągnie wilka do lasu.

Tomasz Adamek: - Przegrałem ostatnią walkę w dziwnych okolicznościach, choć prowadziłem wysoko na punkty. Ciężko było się z tym pogodzić, dlatego spróbuję ponownie. Nie chciałem kończyć kariery jako przegrany.

- Najtrudniejszy pojedynek już masz za sobą, bo przekonałeś żonę?

- To było zdecydowanie najtrudniejsze (śmiech)! Dorota wciąż się ze mną nie zgadza, ale to ja jestem głową rodziny i podjąłem taką decyzję. Nikomu nie muszę nic już udowadniać, chcę pokazać sam sobie, że potrafię jeszcze walczyć.

- Jakim 40-latkiem jest Tomasz Adamek?

- Każdego dnia Bogu dziękuję, że jestem zdrowy, choć mam za sobą wiele ringowych wojen. Pamięć mnie nie zawodzi, nie mam problemów z mową. Gdybym nie trenował, pewnie bym się roztył, a tak nie wstydzę się ściągnąć koszulki przed żoną, a pewnie nie wszyscy 40-latkowie tak mają.

- Wciąż liczysz na walkę o pas?

- Wszystko zależy od walki z Haumono. Jeśli dobrze wypadnę, to pewnie pojawią się propozycje, ale jeśli się stanie inaczej, to będzie trzeba kończyć. Marzę o jeszcze jednej dużej walce, ale najpierw mam robotę do wykonania 24 czerwca w Gdańsku.

- Po twoim występie w jednym z programów rozrywkowych organizacje działające na rzecz praw kobiet domagały się przeprosin po tym, jak powiedziałeś, że kobiety "trzeba lać", jeśli nie chcą wykonywać prac domowych.

- To było zdanie wyrwane z kontekstu. Może miałem na myśli to, że trzeba je lać np. wodą? W górach tak się mówi. Wiem, że niektóre moje wypowiedzi są nie po myśli pewnym osobom, ale jestem zaskoczony burzą, jaka się rozpętała. Żona mocno to przeżywa, gdy czyta kolejne artykuły na ten temat w internecie. Muszę ją uspokajać, żeby się nie przejmowała tymi głupotami, skoro my wiemy, jak jest naprawdę.

- Jak jest?

- Jestem skromnym, prostym katolikiem. Codziennie się modlę i szanuję rodzinę. Z Dorotką przeżyłem 20 szczęśliwych lat i życzę wszystkim, żeby w taki sposób przeżyli swoje życie. Nigdy z żoną się nie biłem i nie będę się bił. Kochamy się.

- Żałujesz epizodu politycznego, gdy startowałeś do Parlamentu Europejskiego?

- Epizod to dobre słowo, w końcu to było zaledwie 3,5 tygodnia. Nie żałuję, bo nie mówiłem nic złego. Broniłem rodziny, Kościoła, mówiłem też o przemyśle i kopalniach. Mówiłem prawdę.

- Niektórzy twierdzą, że dałeś się wykorzystać politykom.

- Kibicom nie chodzi o poglądy, tylko o sam fakt wciągnięcia się do polityki. Mówiłem rzeczy, których nie odważyliby się powiedzieć nawet kapłani, ale to wychodziło z mojego serca i nie żałuję.

- Czym będziesz się zajmował po zakończeniu kariery?

- Pieniądze mądrze zainwestowałem i już nie muszę pracować. Emeryturę mogę spędzić w domu i, jak to mówią w górach, mogę być jak stary baca i tylko palić fajeczkę.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze