- Widziałem tylko fragmenty mojej walki w Internecie - przyznaje Adamek.
"Super Experess": - Nie chcesz oglądać w całości, bo oglądanie przegranej boli?
- Jestem odporny na ból (śmiech), to nieodłączny element mojej roboty, można się do niego przyzwyczaić. Ale na pewno nie jest przyjemne oglądanie własnej przegranej. Myślę, że obejrzę tę walkę i zanalizuję dopiero przed kolejnym pojedynkiem.
- Podobno w lutym....
- Nie znam konkretnej daty. Na razie przez dwa tygodnie będę w Polsce, by reklamować napój energetyczny Las Vegas, w Sopocie będę kręcił reklamówkę napoju. Będę też na stadionie we Wrocławiu, gdzie walczyłem z Kliczką. Ale tym razem w roli sędziego na Monster Jam.
>>> Tomasz Adamek: Nie powiedziałem ostatniego słowa. Znowu będę się wdrapywał na szczyt - SONDA
- Żona cię puszcza na tak długo?
- Tak, bo kasa się zgadza i wie, że jadę do pracy, a nie imprezować.
- Jak bardzo się ta kasa zgadza?
- Jest wystarczająca, nie chcę rozmawiać o pieniądzach.
- Po wypłacie za walkę z Kliczką zabrałeś żonę na szalone zakupy?
- Jeszcze nie dostałem tych pieniędzy. Ale nawet kiedy już je będę miał, nie będę szalał. My żyjemy normalnie, skromnie. Mamy wszystko, nic nam więcej do szczęścia nie potrzeba. W październiku będziemy mieć okrągłą rocznicę ślubu, na pewno to uczcimy. Najpierw pójdziemy do kościoła, a potem na elegancką kolację.
- A ja myślałem, że po drodze odwiedzicie sklep jubilerski, a potem polecicie na Hawaje, na drugi miesiąc miodowy..
- U jubilera już byliśmy, Dorota ma ładny pierścionek na palcu. A na Hawaje nie pojedziemy, bo dzieci chodzą do szkoły i trzeba się nimi zajmować.
- Na kogo będziesz głosował w wyborach?
- Chyba w ogóle nie będę głosował, gdyż nie będę w czasie wyborów w okolicach mojego punktu wyborczego.
- Kiedy wracasz do boksu?
- Na razie wróciłem do tenisa, gram kilka razy w tygodniu. A do boksu wrócę dopiero po powrocie z Polski do Stanów.
- Będziesz trenował z Bloodworthem? Wielu uważa, że powinieneś go zwolnić...
- Przegrałem z Kliczką, bo byłem gorszy. Nie zamierzam się rozstawać z Rogerem, to bardzo dobry trener. On uważał, że na tę walkę powinienem jeszcze z rok poczekać. Ale my nie chcieliśmy czekać, gdyż nie wiadomo, czy za rok udałoby się dostać taką dobrą ofertę.
- Twój menedżer Rozalski radzi ci, żebyś skończył karierę?
- Ziggy mówi, że póki się dobrze czuję, mam zdrowie i chęci, to powinienem walczyć.
- I pewnie zaciera ręce, że nie musi ci oddawać swego ferrari, które obiecał ci, jeśli zostaniesz mistrzem świata w wadze ciężkiej.
- (śmiech) Pewnie tak, ale ja naprawdę bardzo lubię jeździć moim infiniti.