Mimo niespodziewanych przeszkód szkoleniowiec polskiego pięściarza nie traci optymizmu. Jest pewien, że Adamek zda czekający go test na piątkę.
"Super Express": - Jeśli miałbyś obstawiać wynik walki Tomka z Chrisem Arreolą, na kogo i ile byś postawił?
Roger Bloodworth: - Jestem biedny, nie mam pieniędzy i nie lubię hazardu.
Przeczytaj koniecznie: Samochody polskiego wojownika
- Ja ci ze sto dolarów pożyczę...
- (śmiech) Pożyczać też nie lubię. Ale na pewno bym postawił na Tomka. On czuje się doskonale i fizycznie, i psychicznie. Zawdzięcza to temu, że nie boi się ciężkiej pracy. Wykorzystał obóz treningowy w Teksasie do maksimum. Nie marnował czasu, dokładnie słuchał naszych uwag.
- Tomek wielokrotnie powtarzał, że w ostatnich tygodniach nauczył się nowych bokserskich sztuczek. Co dokładnie miał na myśli?
- Zamiast o zmianie stylu powiedziałbym o szlifowaniu jego talentu. Tomek jest teraz jeszcze szybszy, jeszcze lepszy technicznie, zadaje silne i celne ciosy. Jeśli porównać go do puzzli, to prawie wszystkie są już na swoim miejscu.
- Adamek jest już gotowy, by po pojedynku z Arreolą zmierzyć się z Władimirem Kliczką?
- Najpierw musimy pokonać Arreolę. A Kliczko? Powiem tak: ostatnio pojedynki w wykonaniu braci Kliczko są nudne, walczyli z przeciwnikami, których pokonywali bez większego wysiłku. Za to Tomek na pewno byłby dla braci Kliczko wyzwaniem.
- Adamek przed sobotnią walką jest bardzo spokojny...
- Uważam, że to bardzo dobrze. Spokój oznacza pewność siebie i przekonanie, że jest się przygotowanym do walki na sto procent. I dokładnie tak właśnie jest w przypadku Tomka. Arreola będzie dla niego pierwszym prawdziwym testem w wadze ciężkiej i jestem przekonany, że Tomek zda ten test na piątkę. Chciałbym za waszym pośrednictwem przekazać polskim kibicom, że Tomasz Adamek ich nie zawiedzie.