O śmierci 22-latka poinformował jego wujek, który potwierdził, że pięściarz zmarł w szpitalu mimo fachowej opieki medycznej. Dla Kuby Moczyka była to pierwsza i jak się okazało ostatnia walka na Wyspach Brytyjskich. Jednak z relacji wynika, że powinna ona zostać przerwana w drugiej rundzie po tym, jak nasz zawodnik wyprowadził lawinę ciosów. Tak się nie stało i w trzeciej dostał cios, który okazał się tragiczny w skutkach. - Kuba po ciosie stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Zadany cios spowodował wylew krwi do mózgu. Zdaniem lekarzy obrażenia były tak silne, jakby poszkodowany spadł z kilku, kilkunastu metrów uderzając bokiem głowy o twardą powierzchnię - powiedział Marcin Śmigaj. - Chcemy podkreślić, że Kuba dostał w szpitalu najlepszą z możliwych opiekę, lekarze byli przy nim non-stop. Także rodzina miała zapewnioną wszelką pomoc. Była też zapewniona konsultacja polskiego lekarza pracującego w Anglii. Wykonano komplet badań, skanów mózgu. Czekał na niego śmigłowiec, który gotowy był przewieźć Kubę do specjalistycznego szpitala neurochirurgicznego w Cambridge. Ale kiedy lekarze dostali wyniki badań stwierdzili, że nie ma sensu operować - dodał dementując tym samym informacje o tym, że Kuba nie miał zapewnionej odpowiedniej opieki.
Jak się okazuje najbliższa rodzina zmarłego tragicznie 22-latka podjęła decyzję o przekazaniu jego serca potrzebującej osobie. - Siostra Kubusia, Magda Moczyk, zgodziła się, aby po odłączeniu Kuby od respiratora oddać jego serce komuś innemu. Z informacji, jakie udało nam się uzyskać, serce Kubusia trafiło do młodej osoby, ok. 16-letniej, która bardzo potrzebowała serca, także cząstka Kubusia nie umarła. Po operacji ciało Kuby zostało przekazane koronerowi, ponieważ angielscy lekarze znali przyczynę zgonu, ale nie mogli określić, co do niej doprowadziło - mówił Śmigaj cytowany przez sport.tv24.pl.
Zobacz: Tragiczna śmierć Kuby Moczyka. Młody pięściarz zmarł po debiutanckiej walce