Wasyl Łomaczenko jak Leo Messi

i

Autor: materiały prasowe Wasyl Łomaczenko to bokserski Leo Messi

Videoblogi SE. Andrzej Kostyra: Wasyl Łomaczenko to Messi boksu

2018-05-14 11:32

Nie wiem czy oglądaliście pojedynek Wasyla Łomaczenki z Jorge Linaresem. Jeśli tak to na waszych oczach działa się historia. Łomaczenko jako pierwszy w dziejach boksu potrzebował zaledwie 12. walk, żeby zdobyć mistrzostwo świata w trzech wagach. Był wcześniej mistrzem świata w piórkowej i w super piórkowej. Zwyciężając Linaresa został czempionem WBA w lekkiej.

Pomyślcie. Dokonał tego w dwunastej walce. To samo zajęło Oscarowi De La Hoyi – 22 pojedynki, Floydowi Mayweatherowi juniorowi – 34, a Manny’emu Pacquiao – 41.

Sama walka była niesamowita. W 6. rundzie Loma pierwszy raz w karierze leżał na deskach po prawym prostym El Nino de Oro (Złoty Chłopiec), ale podniósł się, przetrwał kryzys i wygrał wyprowadzając kapitalny lewy hak na wątrobę Wenezuelczyka.

Łomaczenko wygrał przede wszystkim dzięki wspaniałej pracy nóg. Od tego wszystko w boksie się zaczyna, uważał jego ojciec i trener Anatolij Nikołajewicz i przez pierwsze 4 lata jego treningów nie uczył go w ogóle ciosów, obrony, ataków… Kazał mu tylko tańczyć, bo taniec spina wszystkie bokserskie ruchy. Wasyl jako dzieciak tego nie rozumiał, ale podporządkował się ojcu i teraz nie żałuje. W boksie nogi i głowa są ważniejsze od pięści. Łomaczenko jest na to dowodem. To teraz Lionel Messi boksu. Geniusz.

A w Polsce wydarzeniem był powrót Krzysztofa Głowackiego na gali w rodzinnym Wałczu. „Główka” przed walką wyznał red. Mateuszowi Fudali, że podczas rozwodu przeżywał depresję, nic mu się nie chciało. Na szczęście – jak twierdzi - ma to już za sobą. Rozprawił się z Santanderem Silgado już w pierwszej rundzie po lekkim ciosie. Ale Kolumbijczyk jest już tak rozbity ringowymi wojnami, że w ogóle nie trzyma ciosów. Lepiej żeby już zakończył karierę dla własnego zdrowia.

Ale nie ważny styl, ważne że Głowacki wygrał i jego promotor Andrzej Wasilewski już w ciszy gabinetów, za kulisami działa, żeby doprowadzić „Główkę” do walki o mistrzostwo świata. Jak znam Andrzeja Wasilewskiego, to swego dopnie. Głowacki zasługuje na drugą szansę.

Zobacz również: Videoblogi SE: Andrzej Kostyra: Grzegorz Proksa - mistrz w ringu i poza nim

Najnowsze