- Święta spędzamy w tym roku w domu, w Chicago - opowiada nam Mariola Gołota. - Choinkę mamy sztuczną. Trochę brakuje zapachu prawdziwej, ale sztuczna jest wygodniejsza. Nie trzeba potem igieł sprzątać.
Pod choinką nie zabraknie prezentów. Córka Ola (17 l.) dostanie modne ubrania, a syn Andrzejek (11 l.) - nowy telefon komórkowy i maskę do gier komputerowych. Pani Marioli mąż sprezentuje trzy plazmowe telewizory. Jeden trafi do łazienki, drugi do pokoju, w którym ćwiczy, a trzeci do pomieszczenia, w którym jest bar. Dużemu Andrzejowi Święty Mikołaj przyniesie nowego laptopa.
Na stole wigilijnym u Gołotów znajdą się tradycyjne polskie potrawy, m.in. smażony karp, śledzik i pierogi. - Andrzej, mimo że nie trenuje, cały czas bardzo dba o dietę, ze smażonej ryby zawsze zdejmuje panierkę, by nie jeść zbędnych kalorii - opowiada żona boksera.
Przy wigilijnym stole nie będzie rozmów o boksie.
- Mężowi cały czas dokucza kontuzjowana ręka. Nie może do końca zacisnąć dłoni. Po świętach zasięgniemy porady u drugiego lekarza i zobaczymy, co on powie - odpowiada pani Mariola, kiedy pytamy ją, czy Gołotę zobaczymy jeszcze w ringu. - Czasami się śmieję do Andrzeja, że nie potrafił zostawić boksu, to boks jego zostawił. Ale zobaczymy, ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła.