Fury znowu jest kontuzjowany. Wstępnie obaj panowie mieli walczyć 9 lipca. Wówczas Brytyjczyk doznał skręcenia kostki. Pokazywał nawet zdjęcia opuchniętej kończyny. Pojedynek przełożono więc na październik, ale aktualny mistrz świata wciąż nie sprawiał wrażenie zdeterminowanego by w ogóle dopuścić do pojedynku. Doszło do tego, że przez pojedynkiem w Manchesterze nie zjawił się nawet na konferencji prasowej. Powód? Zepsuty samochód. Teraz ponownie komunikat zdaje się brzmieć dość enigmatycznie. Król Cyganów zaniemógł i najlepiej, jakby termin walki ponownie został przesunięty. Na bliżej nieokreślony termin.
Kliczko wydaje się już zniecierpliwiony. Zapowiadał, że zmiażdży rywala, który nieoczekiwanie odebrał mu pasy mistrzowskie kategorii WBA, WBO i IBO. Że drugi raz nie popełni tego samego błędu i znokautuje przeciwnika. Sam Fury odpowiadał, że Ukrainiec nie ma z nim najmniejszych szans. Tyle że w tym samym czasie rezygnował z treningów i chwalił się dziennikarzom swoją pokaźną tuszą.
A teraz prawdopodobnie straci pasy mistrzowskie, a bitwa o nie rozstrzygnie się wreszcie na ringu. Po 10 miesiącach oczekiwania nikt już nie chce słuchać kolejnych tłumaczeń Brytyjczyka.