Bonin zmierzył się z Haye'em w 2007 roku. Dla Anglika, który wcześniej zdobył trzy pasy mistrza świata wagi junior ciężkiej, był to pierwszy pojedynek w kategorii ciężkiej. Polak przegrał przez techniczny nokaut w 1. rundzie.
- Propozycja walki pojawiła się znienacka, więc było niewiele czasu na przygotowania. Nastawialiśmy się na jego lewą rękę, tymczasem on trafiał mnie prawą. Nie wiedziałem też, że potrafi tak mocno "kopać" - wspomina Bonin.
- Haye jest szybki, zadaje dużo ciosów i gdy poczuje krew, to bombarduje. Jeśli jednak trenerzy Wawrzyka zdecydują się walczyć, to znaczy, że mają jakiś plan i solidnie przeanalizują rywala - dodaje.
Bonin krzyżował też rękawice z Wawrzykiem. W 2008 roku przegrał na punkty po 10 rundach.
- Podczas sparingów i walki miałem okazję przekonać się, jak bije Andrzej. Wawrzyk jest wysoki, silny, a od tamtego czasu poprawił technikę. Powinien zaryzykować i przyjąć wyzwanie od Haye'a - mówi Bonin, który twierdzi, że jedynym problemem może być walka na terenie rywala.
- Angielski grunt jest ciężki do boksowania. Z Brytyjczykami trzeba tam wygrywać zdecydowanie, bo dużo do powiedzenia mają sędziowie. Tak było w mojej walce z Audleyem Harrisonem. Sędzia poddała mnie bez konsultacji z lekarzem. Ale Wawrzyk ma mocną psychikę. Jest odporny na stres, więc na pewno się Haye'a nie przestraszy. Andrzej, nie masz nic do stracenia! - podsumowuje Bonin.