Na wygraną Kownacki czeka już blisko trzy lata. W sierpniu 2019 roku pokonał po ringowej wojnie Chrisa Arreolę, ale potem przyszły dwie porażki z Heleniusem. To oczywiście mocno pokrzyżowało plany Polakowi, który po ostatni zwycięstwie był blisko walki o coś naprawdę dużego.
Teraz ta droga się wydłużyła, ale Kownacki wciąż wierzy, że powalczy jeszcze o upragniony tytuł mistrza świata wagi ciężkiej.
- Całą uwagę skupiam na Demirezenie. To ściana, którą muszę zburzyć, by móc iść dalej. Tylko na nim się skupiam. Czeka mnie walka z olimpijczykiem o dobrych warunkach fizycznych, spodziewam się więc bardzo dobrej potyczki. Nie mogę się już doczekać, jestem gotów wygrać i wrócić do kolejki po walkę o mistrzostwo świata - przyznał Kownacki po treningu medialnym w rozmowie z telewizją Showtime.
"Babyface" zdradził również, nad czym pracował w ostatnich tygodniach oraz przyznał, że po poważnej kontuzji złamania oczodołu nie ma już śladu.
- Musiałem popracować nad pracą nóg oraz podniesieniem rąk w górę. Muszę być w ringu mądrzejszy, bo jeden cios może zmienić obraz całej walki. Ostatnio miałem trochę pecha, ale była to dla mnie dobra nauczka i lekcja. Wracam dużo silniejszy. Kontuzja złamania oczodołu już za mną, mogę sparować bez problemów. Czuję się znakomicie. Barclays Center znów stanie się biało-czerwone i już teraz na myśl o atmosferze tam panującej czuję dreszczyk emocji - dodał Polak.