Łukasz Różański

i

Autor: Tomasz Radzik Łukasz Różański

Łukasz Różański przed walką życia: Więcej niż o pojedynku o pas mistrza świata pisze się o śmiesznych starciach freaków [TYLKO U NAS]

2022-07-14 11:42

Niespełna miesiąc pozostał do walki Łukasza Różańskiego z Oscarem Rivasem o należący do Kolumbijczyka pas mistrza świata federacji WBC wagi bridger. Polak jest po obozie w Bieszczadach, teraz sparuje u siebie w Rzeszowie, a już 1 sierpnia planuje być w Miami. - Chcę się obyć z tamtą strefą czasową i klimatem, który na Florydzie będzie zbliżony do tego kolumbijskiego - powiedział nam Różański.

"Super Express": - Został niecały miesiąc do walki. Zasypiasz i wstajesz z Oscarem Rivasem?

Łukasz Różański: - Powoli nakręcam się, ale nie jest tak, że myślę tylko o Rivasie. Moją głowę zaprząta też cała logistyka, bo chcę być jak najlepiej przygotowany na 13 sierpnia.

- Za tobą ciężki obóz w Bieszczadach. Jak było?

- Obóz bardzo udany. Ciężka praca, ale mogłem się skupić tylko na niej, nic mnie nie rozpraszało. No może jedynie piękna pogoda, ale ona nam spadła z nieba, bo w sali było 40 stopni, czyli warunki podobne do tych, jakie będą panować w Cali. Miejscowi mówili, że nie pamiętają takiego okresu, by w Bieszczadach przez dwa tygodnie prażyło słońce i nie spadła choćby jedna kropla deszczu. Pływałem, chodziłem po górach, jeździłem na rowerze, do tego sporo innych treningów wytrzymałościowych. Zgubiłem kilka kilogramów, z osiągnięciem limitu wagi bridger nie będzie kłopotu. A każdy dzień zaczynałem od jogi - rozciąganie, większa mobilność, fajna sprawa, polecam każdemu.

- Teraz Rzeszów, a kiedy wylot za wielką wodę?

- Tak, teraz Rzeszów i sparingi trzy razy w tygodniu, a potem USA. Planujemy tam być 1 sierpnia, celujemy w Miami. Chcę się obyć z tamtą strefą czasową i klimatem, który na Florydzie będzie zbliżony do tego kolumbijskiego.

Zawrzało między "Diablo" Włodarczykiem i Jeżewskim! "Przestań świrować, to wy chowaliście łeb pod kołdrę i udawaliście, że nie żyjecie"

Łukasz Różański przed walką życia: Chcę wygrać przed czasem.

- Korzystasz z pomocy psychologa przed walką życia?

- Nigdy nie pracowałem z psychologiem i teraz też nie mam tego w planach. Uważam, że mentalnie jestem bardzo dobrze przygotowany. To jest moje marzenie - pojechać i wygrać. Wiem, po co tam lecę.

- Kolumbia to egzotyka. Nie obawiasz się, że może powtórzyć się legendarny już wyjazd teamu Michała Cieślaka do Kinszasy?

- Byliśmy tam w kwietniu i było bardzo przyjaźnie. Oczywiście to była promocja pojedynku, oni się cieszyli, że przylecieliśmy i wszystko wyszło jak należy. Walka to co innego. Zdaję sobie sprawę, że będę rywalizować z lokalnym bohaterem u niego w mieście, ale nie skupiam się na tym, czy będą jakieś fajerwerki z boku.

- Denerwuje cię to, że kolejny raz większość kibiców i ekspertów skazuje cię na pożarcie?

- Bardziej myślę o tym, że do walki został miesiąc, a w mediach więcej niż o pojedynku o pas mistrza świata pisze się o śmiesznych starciach freaków. Bo to się klika. Teraz łatwiej zdobyć fame - wystarczy komuś nabluzgać, nie trzeba chodzić na salę i trenować kilka lat. Jak walczyłem w boksie olimpijskim, to trzeba było coś osiągnąć, by trafić przed kamerę i udzielić wywiadu. Teraz wystarczy głupota i wszyscy o tym piszą.

To bokserskie zdjęcie roku! Co się stało z jego twarzą?! Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście, będziecie w szoku

- 13 sierpnia może usłyszeć o tobie cały świat.

- Robię to dla siebie i moich kibiców oraz sponsorów, którzy są ze mną od samego początku. Chcę dobrze zaboksować i go trafić, na pewno jak będzie taka okazją, jaką miał Balski z Babiciem, to nie wypuszczę jej z rąk.

- W sierpniu czeka cię też inne ważne wydarzenie.

- Zgadza się, dwa tygodnie po walce biorę ślub. Tak naprawdę wszystko jest na głowie Kamili, bo ja albo siedzę na sali, albo załatwiam coś innego z walką. Chodzimy na kurs tańca, będę gotowy, jak to mówi Usyk - nogi karmią wilka (śmiech).

- To czego ci życzyć na te najbliższe dni?

- Tego, by nie było żadnej kontuzji, a o resztę zadbam sam. Mam nadzieję, że ci co we mnie nie wierzą, uwierzą 13 sierpnia, a ci, którzy zawsze za mnie trzymali kciuki, to niech trzymają jeszcze mocniej, bo to nie będzie łatwa walka. To najważniejszy pojedynek w moim życiu, dam z siebie wszystko, będę chciał wygrać przed czasem.

Łukasz Różański pomaga uchodźcom. "Odzew społeczeństwa jest niesamowity, oby tylko ta wojna nie trwała latami..." [TYLKO U NAS]

Sonda
Czy Łukasz Różański będzie mistrzem świata w nowej kategorii wagowej bridger?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze